Na trwające pięć dni spotkanie do Warszawy najwięcej - po Polakach - przybyło gości z krajów byłej Jugosławii, Włoch, Rumunii i Niemiec. Stosunkowo niedaleka odległość zwabiła wielu wschodnich sąsiadów, głównie Litwinów, Ukraińców, Łotyszy i Białorusinów. Przybywano także z dalszych zakątków Europy: Irlandii, Portugalii. Trafiali się i tak egzotyczni pojedynczy goście, jak biskup z Indii, kapłan z Haiti czy Argentyńczyk. Większość stanowili katolicy, było też kilka tysięcy ewangelików, prawosławnych i grekokatolików. Do dalekiej czasem podróży przynaglała idea Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię. - Wszyscy pytają mnie: po co tam jedziesz? Co ci to daje? A ja odpowiadam: tego się nie da wytłumaczyć, trzeba samemu przeżyć. Sam pojedź i zobacz - zwierzyła się jedna z Polek. Warszawa, mimo obaw, bez większych problemów przyjęła wielotysięczną rzeszę gości. Miejsce na modlitwę znalazło się w hali Torwaru (choć wcześniej chciano ją zarezerwować na zabawę sylwestrową) i w specjalnie wybudowanych, ogrzewanych namiotach. Komunikacja miejska działała sprawnie. Warszawiacy byli ujęci spokojnym i radosnym zachowaniem "tezeńczyków". Ci z kolei chwalili sobie życzliwość gospodarzy, a zwłaszcza serdeczną gościnność rodzin. Podczas spotkania padło wiele słów o szukaniu jedności. " Jedną z najpilniejszych spraw dzisiaj, mimo naszej bezradności, jest wprowadzenie zrozumienia tam, gdzie istnieje wzajemna niechęć... Niestrudzone poszukiwanie przebaczenia i pojednania otwiera nieoczekiwaną przyszłość... Przebaczenie może zmienić i nasze serce, i nasze życie" - napisał w Liście z Taizé brat Roger. Jak zauważył w swym przesłaniu do uczestników ESM sekretarz generalny ONZ Kofi Annnan, symboliczny wymiar miało w tym kontekście spotkanie w Warszawie - "mieście obciążonym bolesną przeszłością, w którym słowa: tolerancja, pojednanie i braterstwo nabierają pełnego znaczenia". - Jeśli chcecie przerwać zaklęty krąg nienawiści, to zacznijcie budować pokój we własnych sercach - przekonywał młodzież Jean Claude Malet, francuski ekspert ds. międzynarodowych. Podobne treści niosły rozważania Założyciela wspólnoty Taizé: - Wchodzimy w rok 2000 i pojawia się pilna potrzeba, aby konkretnie urzeczywistnić w każdym z nas pokój, przebaczenie, pojednanie. I to nie tylko pomiędzy chrześcijanami, ale w najróżniejszych sytuacjach, również wobec niewierzących. Brat Roger przypominał, że źródłem pokoju i prostoty serca, czyli szukania w życiu tego, co najważniejsze, jest spotkanie z Bogiem na modlitwie. Jak zauważa wielu, spotkania Taizé są same autentycznym przeżywaniem wspólnoty i "praktycznym ekumenizmem". Wspólna modlitwa gromadziła nie tylko "tezeńczyków". W jednym ze skupień uczestniczyli hierarchowie różnych Kościołów, a także najwyżsi przedstawiciele władz. - Od młodego pokolenia, silnego, wytrwałego w wierze i otwartego na drugiego człowieka, zależy nasza przyszłość - podkreślił premier Jerzy Buzek. - To wspaniałe, że podejmuje ono wysiłek rozwijania swego życia wewnętrznego, że buduje swoje życie na mocnych fundamentach. Podczas Mszy św. odprawionej dla Polaków kard. Józef Glemp zachęcał młodych do odwagi w dawaniu świadectwa wiary. W noc sylwestrową, godzinę przed północą, we wszystkich parafiach goszczących młodych odprawiono Msze św. w intencji pokoju. Pantomimę o podziałach między ludźmi, których jednoczy na powrót Chrystus, pokazano w parafii Bogurodzicy Maryi na warszawskich Jelonkach. U św. Tomasza na Ursynowie, gdzie witało nowy rok ok. 600 młodych ludzi, zapłonęła na śniegu data " 2000". Na Tarchominie w parafii św. Jakuba ku niebu wzbiły się dwie setki balonów z przyczepionymi kartkami, na których uczestnicy modlitwy wypisali swoje dary duchowe. Podczas "święta narodów" bawiono się wspólnie, prezentując przede wszystkim narodowe tańce i kolędy. Rekordy popularności bił polonez, chętnie tańczony także przez zagranicznych gości. - Młodzi potrzebują, aby im okazywać zaufanie i potrzebują jedności - twierdzi s. Emanuela, urszulanka z Wrocławia. - Na tym właśnie polega fenomen Europejskich Spotkań Młodzieży, które przyciągają także tych poszukujących swojej tożsamości. Przybywając na ESM, poszukują w dobrym kierunku. - Dostrzegam w tym spotkaniu wiele pozytywów, przede wszystkim zaangażowanie gości w program modlitewny, a także ożywienie parafian, którzy w ciągu krótkiego czasu od sceptyzyzmu przeszli do pełnego otwarcia na "tezeńczyków" - podsumowuje ks. Mirosław Goliński, marianin z parafii Matki Bożej z Lourdes na Pradze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu