Bolesna skarga Hioba, którą słyszeliśmy w pierwszym czytaniu,
i równie bolesne jego pytania o sens ludzkiego cierpienia nie otrzymają
odpowiedzi. Hiob pyta: Czyż nie do bojowania podobny jest byt człowieka
na ziemi? Jest to bojowanie, w którym człowiek sam trudzi się i męczy,
a przy tym także innym zadaje wiele cierpienia.
Dziś jest to także nie tylko bojowanie w dniach cierpienia
choroby, ale także owo codzienne zmaganie się o zabezpieczenie sobie
przyszłości i rozliczne uzależnienia. To nie muszą być aż narkotyki.
Jest uzależnienie od miejsca pracy i jak uczeń w szkole czeka pauzy,
tak my oczekujemy na weekend, na urlop, a pierwszego na pensję...
Doświadczamy zależności od pracodawców, od przełożonych, od władzy,
od związków zawodowych, wreszcie od daty przejścia na emeryturę.
A i ci rządzący, kierujący życiem społecznym, uchwalający ustawy
są zależni od sytuacji politycznej w świecie, od gospodarczych kryzysów.
A przecież nie wszystko jest rozczarowaniem i trudem, lecz to nieustanne
falowanie między radością i smutkiem, posiadaniem i stratą uprzytamnia
człowiekowi przemijanie wszystkiego na tej ziemi. Ewangelia mówi,
że Jezus "uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami". Wielu,
ale nie wszystkich, bo przede wszystkim choroba jest cząstką tego
bojowania człowieka na ziemi. W wywiadzie przeprowadzonym z kard.
Ratzingerem podczas jego pobytu w Krakowie postawiono mu także pytanie
o sens cierpienia i uczestnictwa w tym ludzkim cierpieniu Boga Ojca
Wszechmogącego. Oto kilka zdań odpowiedzi: "Hiob nie otrzymuje jasnej
i satysfakcjonującej odpowiedzi, ale zaczyna pojmować, że tajemnica
Boga go przerasta i że może Bogu ufać nawet z wnętrza swojego cierpienia.
Wiara w Chrystusa za nas ukrzyżowanego nie jest odpowiedzią intelektualną.
Odpowiedź, która płynie z krzyża, jest bardzo głęboka: Bóg cierpiał
i zstąpił w głębię cierpienia i śmierci. (...) Dzisiaj często mówi
się, że na niektóre pytania nie można znaleźć odpowiedzi w ortodoksji,
lecz w ortopraksji" (Znak, nr 11, 1999, s. 11).
To znaczy, że z człowiekiem cierpiącym trzeba przede
wszystkim być, nie tyle tłumaczyć, ile raczej być z nim w miłości.
Hiob nie mógł wiedzieć, nie mógł nawet przeczuwać, że jedyną prawdziwą
odpowiedź na te jego pytania może dać człowiekowi tylko Mesjasz -
Jezus z Nazaretu.
Niemiecki pisarz Bertold Brecht takim tragicznie smutnym
opowiadaniem ilustruje sytuację człowieka, zabłąkanego na tej ziemi.
Opowiadanie nosi tytuł Kinderkreuzzug. To nie tyle "Wyprawa krzyżowa",
ile raczej "Droga Krzyżowa dzieci". Jest to historia kilkudziesięciu
dzieci niemieckich, polskich, żydowskich, które podczas wojny straciły
rodziców i tułają się bez opieki. 11-letnia dziewczynka wlecze z
trudem 4-letniego chłopca. Grób w śniegu i pochówek dla zmarłego
chłopca żydowskiego przygotowuje dwóch niemieckich i dwóch polskich
chłopców. Na rozstaju drogowskaz zasypany śniegiem. Z dziećmi jest
zabłąkany pies, tak jak one wychudzony. Głodne oczy patrzą na niego,
ale mimo pokusy, by się pożywić jego mięsem, przywiązują mu kartkę
z napisem: "Prosimy o pomoc - nie wiemy, dokąd iść!". To obraz jeszcze
bardziej smutny niż skarga Hioba...
Odpowiedź na pytanie, co mamy czynić, daje nam Jezus,
kiedy udaje się na miejsce pustynne, aby się modlić. On, zjednoczony
z Ojcem jako Jego Syn, jako Człowiek szuka samotności na modlitwę.
Już w 1934 r. sławny Chardin powiedział: "Blisko jest dzień, w którym
ludzkość będzie musiała wybierać między modlitwą a samounicestwieniem". I my, jak Jezus, tam, gdzie jesteśmy, módlmy się.
Pomóż w rozwoju naszego portalu