Od 19 stycznia br. w Muzeum Narodowym w Warszawie
można podziwiać obrazy impresjonistów i postimpresjonistów z MuseMe
d´Orsay w Paryżu. Na czas trwania wystawy Od Maneta do Gauguina na
dziedzińcu Muzeum Narodowego w Warszawie wyczarowano kawałek Paryża:
ustawiono ogromny namiot dla oczekujących na wejście, w którym odtworzono
paryski miejski pejzaż, a szczególnie miejsca ulubione przez impresjonistów.
Zrekonstruowano fasady budynków (120 m bieżących) z szyldami i brukowany
placyk. Towarzyszą temu paryskie melodie grane przez autentycznego
kataryniarza. Można też napić się kawy, czekolady z croissantem,
zjeść ostrygi itp.
Są tutaj do nabycia pocztówki, koszulki, okolicznościowe
gadżety. Można poczuć atmosferę Paryża, a nawet sfotografować się
na tle wieży Eiffla i Łuku Triumfalnego. Oczywiście, to tylko makiety.
Są tłumy zwiedzających - i to bardzo sympatyczne, wielopokoleniowe:
młodzi często przyprowadzają tu starszych, są studenci, rodzice z
dziećmi i zakochane pary. Wszyscy czekają w tym malutkim warszawskim
Paryżu na wejście do Muzeum.
Organizatorami wystawy są pracownicy Musee d´Orsay w
Paryżu, a w Warszawie - dyrektor Muzeum Narodowego Ferdynand Ruszczyc
i jego zastępca Kazimierz Stachurski; malarstwo i rzeźba - kurator
Iwona Danielewicz; grafika - kustosz Ewa Frąckowiak. Mecenasem wystawy
jest Plus GSM.
Impresjonizm pojawia się we Francji w latach siedemdziesiątych
XIX wieku. Impresjoniści francuscy wywołali ogromne poruszenie swoim
odmiennym sposobem wyrażania postrzeganego świata.
Józef Pankiewicz (1866-1940), którego zainteresowania
impresjonizmem sięgają czasów paryskich, mówił do swojego ucznia
Józefa Czapskiego: "Jeżeli dziś możemy występować przeciw impresjonizmowi,
przeciw ´tache divisee´ (rozbita plama), jeżeli przeciwstawimy im
plamę syntetyczną, którą się dawni mistrzowie posługiwali, musimy
przyznać, że bezpośrednie zetknięcie impresjonistów z naturą dało
nowe życie malarstwu".
Pankiewicz wyraża się w dalszym ciągu swojej wypowiedzi
z największym uznaniem o talencie twórców impresjonizmu. Gdy Pankiewicz
przedstawił polskiej publiczności swój obraz o charakterze imresjonistycznym
Targ na kwiaty z 1890 r., nie został zrozumiany przez ogół, a krytycy
bardzo źle go ocenili. Poniósł klęskę. Trudno jest wyrazić, na czym
polegała bulwersująca odmienność impresjonizmu. Głównym elementem
jest na pewno rozbicie plamy barwnej, zanik kolorów lokalnych, to
znaczy, że kolory teraz mogły zaistnieć tylko przez ich zestawienia.
Impresjoniści obserwowali wzajemne oddziaływanie kolorów
na siebie i malowali refleksy barwne, dlatego tak bardzo rozjaśnili
malarstwo. Kompozycja obrazu stała się bardzo swobodna, wręcz płynna,
a powierzchnia obrazu prawie chropowata. To sprzeciwiało się dotychczasowemu,
realistycznemu sposobowi, w jaki komponowano obraz i w jaki kładziono
płaską plamę barwną, oraz jak ostatecznie wykańczano dzieło.
Szkic, który dawniej poprzedzał obraz, był dla impresjonistów
ukończonym obrazem. Zmieniła się też tematyka obrazów - teraz niemal
wszystko było godne malowania, każdy motyw z otaczającego świata.
Te wymienione cechy malarstwa impresjonistycznego sprawiały, że początkowo
wzbudzało ono ogromny sprzeciw, zanim nie stało się klasyką. Wystawa
Moneta w 1889 r. w Paryżu była jednym z ogromnych przeżyć artystycznych
dla odbiorców wrażliwych na taką właśnie muzykę koloru i formy. Claude
Monet (1840-1926) w młodości zaprzyjaźnił się z malarzami Renoirem
i Sisleyem. Później uległ wpływowi sztuki EMdouarda Maneta, a w Londynie,
gdzie przebywał ok. 1870 r., zachwycił się świeżością pejzażystów
angielskich, np. Constable´a i malarstwem Turnera. We Francji z grupą
przyjaciół - malarzy o wspólnych poglądach na sztukę, wystawiał dzieła,
które raziły zupełnie niekonwencjonalną formą i były odrzucane przez
salony sztuki.
Ta grupa artystów tworzących Salon Odrzuconych wystawiła
wspólnie swoje dzieła w 1874 r. w atelier fotograficznym sławnego
Nadara. Kim był Nadar, a właściwie Felix Tornechon (1820-1919) -
sławny dziennikarz, karykaturzysta, artysta fotografik, prekursor
fotografii reportażowej? W 1858 r. zrobił pierwsze zdjęcia Paryża
z lotu balonem. Nadar był też twórcą niezwykłej galerii portretów
bohaterów Marcela Prousta (1871-1922), wielkiego powieściopisarza
francuskiego, którego proza stała się niezpomnianym przeżyciem dla
wielu. Właśnie w stylu "utraconego czasu" Nadar poznaje swoje modele,
szukając prawdy psychologicznej z wnikliwą subtelnością. Nadar to
jedna z postaci dawnego Paryża, którego naprawdę już nie ma. Słynnego
Paryża z la Belle Epoque, który jest legendą minionego czasu. Nasza
wyobraźnia chce przywołać ten dawny Paryż.
W jego czasie mieści się więc proza Marcela Prousta i
prymitywne kuplety w argot (żargonie) podniesione do rangi poezji.
Wówczas to wielkie indywidualności twórcze zgromadziły się w stolicy
Francji, chłonąc atmosferę twórczą i tworząc ją zarazem, jednocześnie
rysując profil nowego stylu i formułując nowe struktury twórcze,
przekraczające obowiązujący dawny kanon. Jakże uważnie trzeba zaznajamiać
się z owym wspaniałym i wieloznacznym Paryżem z "epoki kankana",
aby nie popaść w pojęciowe truizmy.
Cząstką tamtego Paryża był też Monet; od jednego z jego
obrazów nazwano grupę artystów wystawiających w atelier Nadara -
impresjonistami. To właśnie obraz Moneta Impresja - wschód słońca
- przez krytykę źle nastawioną do całej grupy z Salonu Odrzuconych
- został określony złośliwie mianem "impresjonizmu"! Tak też zostało,
ale później w kontekście zmienionym na pozytywny.
Na wystawie warszawskiej pokazano kilka obrazów Moneta
reprezentatywnych dla jego twórczości, wręcz "podręcznikowo" impresjonistycznych
i... pięknych. Wymienię: Regaty w Argenteuil, na którym to obrazie
artysta ukazał łączność nieba i wody; na niebie biało-szarawe obłoki
z prześwitującym przez nie światłem, a na żywo połyskujących falach
wody płyną regaty z perłowobiałymi płótnami żagli. Można by to nazwać "
białą chwilą", gdzie biel została oddana niewielkimi śmiałymi plamami
z mnogością refleksów kolorystycznych. Kwintesencja impresjonizmu
i zachwycający obraz. Inny obraz Moneta z warszawskiej wystawy to
Kościół w VeMtheuil. Artysta osiadł w VeMtheuil w 1878 r. Miejscowość
ta, ze starą katedrą, położona na kilku wysepkach, stwarzała dla
artysty poszukującego efektów plenerowych duże możliwości. Monet
malował wiele razy widoki tej malowniczej miejscowości. Lubił malować
na łódce, takim małym pływającym atelier malarskim, wtedy mógł oglądać
motyw z wielu stron, w różnym oświetleniu i o różnych porach dnia.
Obraz Kościół w VeMtheuil jest trochę nostalgicznym, poważnym i pięknym
studium zimowego pejzażu - studium śniegu; motywu ulubionego przez
impresjonistów. Józef Pankiewicz zachwycał się śniegowymi pejzażami
impresjonistów i mówił z żalem, że w Polsce, gdzie mamy więcej śniegu
niż we Francji, mniej go malujemy. A obrazy impresjonistów wprost "
zaśnieżyły się", tym artystom chodziło przecież o odtworzenie chwili,
urzekającego momentu, zmienności i znikomości. Nie pokuszę się o
opisywanie wszystkich "śniegowych" pejzaży z warszawskiej wystawy
impresjonistów, wymienię może tylko urzekający nastrojem obraz Gustave´a
Caillebotte´a (1848-94) Zaśnieżone dachy (Paryża), pełen bajkowego
nastroju białoniebieskawy widok mansardowych dachów, pokrytych śniegiem,
z kilkoma różowościami w tle. Nazywa się też ten miejski pejzaż "
cudownym opisem zimowego dnia". Caillebotte wystawiał z impresjonistami
i był ich entuzjastą. Jako człowiek dobrze sytuowany, zakupywał ich
obrazy. Jego kolekcja, przekazana zbiorom państwowym (nie bez oporów),
stała się zalążkiem późniejszego Muzeum Impresjonizmu.
"Bohaterem" obrazów jednego z impresjonistów - Eugene
Boudina (1824-98) bywa niebo. W pewnym momencie swojego życia postanowił
malować plażę i niebo. Eksponowana na wystawie warszawskiej Plaża
w Trouville ukazuje czarującą, barwną grupkę ludzi - towarzystwo,
które przyjechało do wód - na plaży, na brzegu nadmorskim, nad nimi
rozpościera się wspaniała partia nieba. Boudin szuka wrażenia, chce
zatrzymać chwilę z towarzyszącą jej magią ulotności.
Omawiam zaledwie kilka dzieł z poważnej oferty, jaką
zaproponowało i przysłało do Muzeum Narodowego w Warszawie sławne
paryskie MuseMe d´Orsay. Są wśród nich same reprezentatywne dzieła
i znane całemu światu nazwiska "od Maneta do Gauguina", nazwiska,
które przypominają mi spotkania z cudowną sztuką francuską jeszcze
z czasów dzieciństwa, ale nie można ich wszystkich omówić, bo powstałby
drugi katalog, dlatego odsyłam Państwa do tej lektury i zapraszam
do warszawskiego Paryża.
Wystawie z Musee d´Orsay towarzyszy grafika z tego okresu,
pochodząca ze zbiorów polskich, bardzo interesująca i rzadko eksponowana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu