Reklama

Minął tydzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera


Nie umiem
być srebrnym aniołem -
ni gorejącym krzakiem
Tyle Zmartwychwstań
już przeszło
a serce mam byle jakie
Tyle procesji z dzwonami
tyle już alleluja
a moja światłość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja...
(Ks. Jan Twardowski, Wielkanocny pacierz)

Święta Zmartwychwstania, pierwsze w nowym tysiącleciu... czy przyniosą nadzieję "ocalenia serca"? Wielki ciężar nakładają współczesne czasy na barki przeciętnego obywatela i ciężko mu je unieść. Minęła euforia lat, kiedy czytało się "groby Pańskie", a rezurekcyjne procesje były manifestacją, tryumfalizmem zwycięstwa nad mrokami nocy przez blask poranka. Może to i dobrze, że zamiast tanich emocji, dominuje refleksja poety nad "dziurawą świętością".

O życie nienarodzonych

Mnożą się trudne do udźwignięcia fakty: w Rosji zabija się więcej dzieci niż się ich rodzi. Pewnie czytelnicy czasem z irytacją czytają słowa powtarzane niemal w każdym kolejnym komentarzu, nawołujące do walki o myślenie za życiem nienarodzonych. Ten fakt informacyjny potwierdza - a przyjmuję go bez satysfakcji, a wprost z bólem - sensowność i potrzebę pasterskich nawoływań. Zrodziły się one w sercu Stwórcy, brzmią niezwykle uczciwie w ustach Jana Pawła II i każdego człowieka, bo są troską o bezbronnego i niewinnego, wskazują na wierność pasterskiej posługi, przypominają Prawo Boże, obowiązujące każdego człowieka. Prawo do życia trzeba głosić nieustannie, pełniąc chrześcijański urząd proroczy. Wszak przez chrzest uczestniczymy w urzędzie królewskim, kapłańskim i proroczym Chrystusa. Pisze Autor natchniony: "Biada prorokom głupim, którzy idą za własnym rozumieniem, a niczego nie widzieli. Jak lisy wśród ruin, takimi są twoi prorocy, Izraelu" ( Ez 13, 3).
Ruiny spowodowane są zaniedbaniem i pogardą Słowa Pana. Dlatego wołajmy często o życie nienarodzonych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

O zdrowie rodziny

Kolejne decyzje parlamentów znów zmuszają do rozdzierania szat, nie w sposób kłamliwy jak u Kajfasza, ale rzeczywisty. Parlament holenderski zezwolił na eutanazję i zaatakował rodzinę, czyniąc równymi wobec prawa związki homoseksualne, więcej, jeżeli przetrwają przez trzy lata, będą mogły adoptować dzieci. Dlatego trzeba wołać o ratunek dla tych potencjalnych ofiar kaprysu ludzi bogatych, którym do szczęścia potrzebne są maskotki. Niech je kupują, ale niechże to nie będą żywe dzieci, może kupione od biednych rodziców. Doświadczenie adopcyjne Duszpasterstwa Rodzin ujawnia, że czasem ludzie, którzy dorobili się majątku, potrzebują dla własnej afirmacji adoptowanych dzieci. Procedura adopcji trwa długo. Doświadczeni duszpasterze zapraszają kandydatów na spotkania, konfrontują ich z małżeństwami już opiekującymi się adoptowanymi dziećmi. Często okazuje się, że to tylko kaprys, i ci, którzy deklarują pozbawioną miłości filantropię, odstępują od swoich zamiarów. Dzieje się to z korzyścią dla dziecka. Są wszak przykłady wielkiego dramatu dzieci adoptowanych z kaprysu, dla zaspokojenia emocjonalnych potrzeb.
Potwierdzeniem tej refleksji może być informacja z Niedzieli Zmartwychwstania o Amerykaninie, który zamieszkuje w przytułku św. Brata Alberta, bo podczas procesu adopcyjnego w 1960 r. nie dopełniono prawnych formalności i teraz został deportowany z USA bez paszportu, wizy, dowodu osobistego i jakiegokolwiek majątku.

O prawdziwą pomoc starszym wiekiem i chorym

Z drugiej strony, kraje, które rzekomo tak dbają o swoich obywateli, także tych z poranionym życiem emocjonalnym, wydają parlamentarną decyzję o możliwości eutanazji. Logiczne rozumowanie jest proste. Życie jest kaprysem. To zaledwie poczęte bądź stare czy chore, wreszcie okaże się, że każde życie może stać się komuś niewygodne. Kiedy skończy się kaprys - dopowiedzmy: czas eksploatacji życia dla rodziny, państwa - można je skrócić. Dodajmy radykalnie - można je zabić. Chory system myślenia z jednego kraju przeniesie się dalej. I już słychać głosy ludzi, którzy tę decyzję popierają.
A to właśnie w naszej ojczyźnie w Wielki Piątek toczyła się dyskusja między księdzem profesorem Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego i innym naukowcem, który starał się motywować decyzję holenderskiego parlamentu przykładem iście dziwnym, żeby nie powiedzieć naiwnym. Na argumenty księdza ów naukowiec miał "druzgocący" argument. "Należy zatem zabronić ludziom latania samolotami, bo te czasem spadają na ziemię". Chciałoby się odpowiedzieć: człowieku, mieszasz porządek rzeczy, argumentacja schizofreniczna uzasadni każdą bzdurę. Naruszenie zasad fizyki skończy się źle dla konkretnego eksperymentu, ale naruszenie zasad i praw Bożych jest niewybaczalnym wkraczaniem w sferę zastrzeżoną Stwórcy i musi się skończyć samozniszczeniem ludzi.
Świat powielający chore koncepcje życia spowoduje, że dramat Drogi Krzyżowej próbuje się przenieść li tylko do tradycji. Dowodem na to - pustoszejące od wiary serca ludzkie.

Reklama

O prawdę informacji

Świąteczna prasa postępowa, oczywiście - epatowała czytelników raz jeszcze polskim dylematem Jedwabnego. Trudno do tego powracać. Niemniej narzuca się pytanie: dlaczego świat milczał wtedy, gdy Hitlerowcy mordowali Żydów, Polaków i Cyganów, gdy komuniści mordowali wszystkich? Milczą postępowe gazety wpatrzone w śmierć ubogich, głodujących dzieci Afryki. Nie milczą, a nawet promują aborcję - herodowe zabójstwo niewinnych dzieci! Zawsze niebezpieczne jest milczenie wobec grzechu zarówno zabójstwa, jak i kłamstwa. Piętnowanie zabójców jest potrzebne i wychowawcze. Demaskowanie kłamstwa tworzy formy uczciwości, ale przy tej okazji nie wolno kłamać, bowiem naruszanie porządku prawdy jest równie niebezpieczne.
Liturgia Kościoła jest wymagająca. Dlatego po euforii Niedzieli Zmartwychwstania stawia przed wierzącymi ów fragment Ewangelii, mówiący, że prawdę o Zmartwychwstaniu spostponowano kłamstwem o wykradzeniu Ciała. "...Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu" (por. Mt 28, 13nn).
Ewangelia bierze dystans i zachęca: "Nie bójcie się! Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą" (Mt 28, 10).
Naszą Galileą jest wspomnienie chrztu. Wielka Sobota z liturgią wody i wyrzeknięciem się szatana wskazuje drogę wyzwolenia, drogę Zwycięstwa Chrystusa i naszego zwycięstwa.

Reklama

O życie w prawdzie

Kilka miesięcy temu ukazał się ostatni numer Brulionu, czasopisma wydawanego poza cenzurą, potem już ukazującego się oficjalnie. Jego redaktorzy przeszli do pracy w warszawskim Radiu Józef. Ten ostatni numer zawiera świadectwa ludzi, którzy uwierzyli w orędzie Zmartwychwstałego. Pozwolę sobie przytoczyć jedno, nieco drastyczne wyznanie:
"Kiedy dorastałem, umiałem już palić papierosy i marihuanę, a włosy miałem coraz dłuższe (...). Kiedy dorosłem, znalazłem się w Krakowie. Rano stałem na Bramie Floriańskiej i starałem się sprzedawać obrazy, w soboty i niedziele śpiewałem w Piwnicy pod Baranami, a zwykle siedziałem w Jamie Michalikowej i piłem wódkę i wino. (...) Degeneracja, krzywdzenie wszystkich wokół. Powroty do narkotyków i wreszcie sytuacja jak z Felliniego. Poprosiłem znajomych, normalnych ludzi, aby zrobili coś ze mną, bo już nie daję rady. Pojechaliśmy w Bieszczady i oni przywiązali mnie do drzewa. To był okres strasznych fizycznych głodów po heroinie. Przyjechali po dwunastu dniach (tak wyznaje - J. M.). Byłem wtedy strasznie chudy. Kiedy przyjechali po mnie, wzięli mnie na ręce, bo nie mogłem iść, wykąpali w Sanie, starli ze mnie pot i już nie śmierdziałem. Od tego czasu nie wziąłem niczego. (...)
Pierwszą rzeczą była ucieczka od wspólnych mieszkań, skoro odzyskałem osobowość, już nie jestem narkomanem, tylko Tadeuszem M. Odzyskiwałem godność, nazwisko, dowód osobisty, wszystko to zaczynało być ważne.
Potem zaczęły się kartki, bo zapominałem, że trzeba się umyć, że trzeba umyć zęby, że trzeba zrobić zakupy, i wieszałem kartki z napisami: to trzeba zrobić. Dla ciebie jest naturalne, że wstajesz rano, patrzysz na twarz swoją, piękną w lustrze i natychmiast myjesz zęby - ja po tych dziesięciu latach nie miałem tego nawyku. Umyj się, wykąp, umyj nogi. Nienawidziłem tych kartek, żółtych, przyklejanych. Potem część kartek zrobiła się niepotrzebna, bo zacząłem robić pewne rzeczy z przyzwyczajenia, ale po dziesięciu latach tych kartek zacząłem żyć jak normalny człowiek..."
Niewolnictwo każdego nałogu jest koszmarem gorszym niż myślimy, wychodzenie ze zła jest bolesne, ale możliwe.
Jezus dał się przybić do krzyża, aby nas uwolnić od trądu grzechu i otworzyć bramy nieba. Z tego Krzyża zrodziły się sakramenty Kościoła, w tym chrzest i spowiedź. Wody chrztu świętego włączyły nas w rodzinę dzieci Bożych. To wszystko działo się bez naszego udziału, ale to nie znaczy, że nie było darem. Sakrament pokuty Ojcowie Kościoła nazywali nowym chrztem odrodzenia, oczyszczające wyznanie grzechów jest w stanie odmienić człowieka. Słowo Boże i łaska mocniejsze są od wszelkich "zawirowań" współczesnego człowieka.
Gdyby jeszcze dziesięć lat temu ktoś twierdził, że osobnikom tej samej płci udzielać się będzie ślubów, więcej, że powierzy się im wychowanie dzieci, że dopuści się sytuację zabijania ludzi chorych, uznalibyśmy, że piewca takich teorii jest człowiekiem chorym, nadającym się do leczenia. A jednak stało się.

O dobrą nadzieję

Odrodzeni w wodach chrztu świętego, obdarowani miłością, której szczyt wyraził się w Krzyżu, a nade wszystko w cudzie Zmartwychwstania, nie możemy ulegać pesymizmowi. Niebezpiecznie byłoby nie dostrzegać zagrożeń, podobnie jak ryzykowne jest przekreślanie Bożego prawa. Ale to Jezus, jak słuchaliśmy w Wielką Sobotę, jest Panem dziejów. Jemu należy zaufać, więcej, trzeba na serio wziąć polecenie aniołów stojących obok pustego grobu i nakazujących wymarsz na drogę świadectwa w świat: idźcie do Galilei, tam Mnie znajdziecie.
Wzruszająca była liturgia Wielkiej Soboty w Rzymie. Pochylony pod ciężarem lat i trosk świata Ojciec Święty z dawno niewidzianą pogodą ducha i wewnętrzną siłą kropił wodą zebrane tysięczne rzesze. A w Niedzielę Zmartwychwstania życzył wzrostu wiary, nadziei i braterskiej miłości, posyłając nas w codzienność mocą "pamięci radości Poranka Zmartwychwstania". Udajmy się zatem odważnie i my w tę drogę misji, pewni, że nasze prośby mówione szeptem do Jezusa zostaną wysłuchane.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskup nominat Krzysztof Nykiel: pragnę z ojcowskim sercem służyć Chrystusowi w Kościele

2024-05-03 14:57

[ TEMATY ]

ks. Krzysztof Nykiel

@VaticanNewsPL

bp Krzysztof Józef Nykiel

bp Krzysztof Józef Nykiel

Pragnę z ojcowskim sercem służyć Chrystusowi w Kościele. Serce Ojca, to serce w którym jest miejsce dla każdego, dlatego pragnieniem jest to, aby moja posługa, jako następcy Apostołów, była właśnie w ten sposób przeżywana i realizowana - powiedział Vatican News - Radiu Watykańskiemu regens Penitencjarii Apostolskiej, biskup nominat Krzysztof Józef Nykiel, którego 1 maja Papież Franciszek mianował biskupem.

Motto biskupie ks. prałat Nykiel zaczerpnął z tytułu listu apostolskiego Ojca Świętego „Patris Corde” („Ojcowskim sercem”) ogłoszonego w 2020 roku i związanego z zapowiedzianym wówczas Rokiem św. Józefa. „Niewątpliwie ważną rolę w moim życiu i posłudze kapłańskiej odgrywa postać św. Józefa. Czuję się duchowo z nim związany” - podkreślił ks. Nykiel. Biskup nominat zaznaczył, że owocem przemyśleń i studiów nad postacią św. Józefa i jego rolą w życiu Maryi i Józefa jest książka jemu poświęcona, która w polskim tłumaczeniu ukaże się w najbliższych dniach.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję