Reklama

W sercu Polski

Niedziela sosnowiecka 35/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krakowskie Błonia w niedzielę 18 sierpnia stały się najważniejszym miejscem w naszej Ojczyźnie - jej sercem. W słoneczny, gorący, letni dzień na 48-hektarowej łące zgromadzili się wierni nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. Wielu spędziło tutaj noc, by wczesnym rankiem zająć jak najlepsze miejsca w swoich sektorach. Przy Ojcu Świętym wraz z kardynałami i biskupami z całej Polski stanęli także bp ordynariusz Adam Śmigielski SDB oraz bp Piotr Skucha.

10-tysięczna rzesza diecezjan

Pod opieką kapłanów diecezjalnych na krakowskie Błonia przybyła też 10-tysięczna rzesza naszych diecezjan. Na spotkanie z Papieżem Polakiem jechali różnymi środkami lokomocji - jedni pociągami, inni własnymi samochodami, a jeszcze inni autokarami w zorganizowanej grupie. Choć z Sosnowca do Krakowa nie jest daleko, bo tylko 75 km, to jednak na tak wyjątkowe spotkanie trzeba było wyjechać już nocą. Dlatego sosnowiecki dworzec PKP już po północy zapełnił się pielgrzymami. Z będzińskiej parafii św. Jadwigi Śląskiej pod opieką proboszcza, ks. kan. Mieczysława Miarki, tuż po godz. 3.00 na krakowskie Błonia wyruszyły autokary z blisko 140-osobową grupą wiernych. Podobnie było w parafiach sosnowieckich i olkuskich, z których wczesnym rankiem odjeżdżały autokary z pielgrzymami. "Na trasie panował niesamowity ruch - mnóstwo osobowych samochodów, a jeszcze więcej autobusów. Było jeszcze ciemno, kiedy zawitaliśmy do Krakowa i zajęliśmy miejsca parkingowe. Grupy pątników już wtedy głośno śpiewały i wiwatowały na cześć Ojca Świętego. Na Błonia jednak trzeba było iść spory kawałek, ale czas się nie dłużył. Z daleka słychać było księdza - moderatora, który przygotowywał wiernych na spotkanie z Piotrem naszych czasów. A gdy zobaczyliśmy ołtarz, chcieliśmy być już w naszym zielonym sektorze, po prawej stronie ołtarza" - ze wzruszeniem wspominają uczestnicy epokowego wydarzenia. Około godz. 7.00 nasi diecezjanie zajęli upragnione miejsca. Okazało się, że to dobre miejsca. "Jest nas już na pewno ponad 1,5 mln" - słychać było głos moderatora. Rzeka ludzi dobijała do sektorów. Jednak do czasu, bo Błonia ok. 8.30 wypełniły się po brzegi. Tysiące wiernych zostało gdzieś na ulicach Krakowa, pod Kopcem Kościuszki. Nie było już nawet miejsca w sektorach rezerwacyjnych.

Być z Ojcem Świętym

Zbliżała się godzina wjazdu papamobile na plac celebry. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca. Na telebimach wierni obserwowali papieski samochód, który z każdym metrem przybliżał się do nich. Gdy Biała Postać pojawiła się wśród 2,5-milionowego tłumu, wszystkich ogarnął jakiś niewypowiedziany żar radości, miłości, jedności z Papieżem Polakiem, poczucie wspólnoty. Ludzie wiwatowali, śpiewali, krzyczeli, płakali, wzruszali się. Później rodzinne zdjęcie i oczekiwanie na Eucharystię. "Ojciec Święty był w dobrej formie, ale były chwile, że z trwogą myślałam, co będzie dalej. Gdy głos Papieża podczas Podniesienia raz po raz załamywał się, gorąco prosiłam Boga, by dał mu siły" - wspomina p. Elżbieta z Będzina. Później cudowny dialog z młodzieżą, niezapomniana Barka i splecione ręce podczas śpiewu Abba Ojcze. " Wówczas Papieża już nie widzieliśmy, ale atmosfera pozostała i trwa. Gdy odchodził i błogosławił nas jeszcze z ołtarza, łzy same płynęły..." - dodaje. Pochylona postać Papieża oddalała się, aż w końcu znikła. Przy dźwiękach orkiestry powoli, wśród wielkiego tłumu nasi diecezjanie opuszczali krakowskie Błonia. Trudno było wydostać się z sektorów, bo wiadomo, że 2,5 mln ludzi nie rozchodzi się w ciągu 5 minut. Po odszukaniu autokarów, wyczerpani, ale ogromnie zbudowani i radośni wrócili do swoich domów. "Choć byłem strasznie zmęczony, o śnie nie było mowy. Najpierw w gronie rodzinnym opowiadałem o swoich przeżyciach, a potem wszyscy oglądaliśmy w TV relację z pobytu Ojca Świętego na Wawelu i na Cmentarzu Rakowickim. Czekaliśmy też aż Ojciec Święty pojawi się w oknie Kurii. Musiałem wysłuchać wszystkich wiadomości, relacji, komentarzy i opinii. Następnego dnia znów byłem z Ojcem Świętym w Kalwarii Zebrzydowskiej" - relacjonuje p. Andrzej z Sosnowca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tajemnica stygmatów Ojca Pio

Niedziela Ogólnopolska 39/2018, str. 13

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

o. Pio

o. Pio

W 2018 r. minęło 100 lat od chwili, kiedy Ojciec Pio podczas modlitwy w chórze zakonnym przed krucyfiksem otrzymał stygmaty: 5 ran na rękach, boku i nogach – w miejscach ran Jezusa Chrystusa zadanych Mu w czasie ukrzyżowania. Jak obliczyli lekarze, którzy go wielokrotnie badali, z tych ran w ciągu 50 lat wypłynęło 3,4 tys. litrów krwi. Po śmierci Ojca Pio, 23 września 1968 r., rany zniknęły bez śladu, a według raportu lekarskiego, ciało było zupełnie pozbawione krwi

Chwilę, w której Ojciec Pio otrzymał ten niezwykły dar od Boga, opisał później w liście tak: „Ostatniej nocy stało się coś, czego nie potrafię ani wyjaśnić, ani zrozumieć. W połowie mych dłoni pojawiły się czerwone znaki o wielkości grosza. Towarzyszył mi przy tym ostry ból w środku czerwonych znaków. Ból był bardziej odczuwalny w środku lewej dłoni. Był tak wielki, że jeszcze go czuję. Pod stopami również czuję ból”.
CZYTAJ DALEJ

Niezwykła przyjaciółka Ojca Pio

2025-09-22 19:37

[ TEMATY ]

św. Ojciec Pio

Grafika Studio Serafin

Pragnienie śmierci znalazło poczesne miejsce w duchowości Ojca Pio. Nie było ono wyrazem ucieczki od cierpienia czy rozpaczy, lecz dojrzałą tęsknotą za pełnym zjednoczeniem z Bogiem. Myśl o jej bliskim nadejściu nie tylko Stygmatyka nie przerażała, lecz przeciwnie, nieodparcie pociągała...

Śmierć w rozumieniu Ojca Pio nie była końcem życia, ale przejściem do pełnej komunii z umiłowanym Bogiem. Wyznał, że pod wpływem działania Jego łaski stała się dla niego „szczytem szczęścia” i jego „przyjaciółką”. Takie jej pojmowanie ukazuje głęboki związek zakonnika ze św. Franciszkiem z Asyżu, który w swej „Pieśni słonecznej” nazwał ją „siostrą”.
CZYTAJ DALEJ

Polski zakonnik uznany za więźnia politycznego na Białorusi

Polski obywatel, katolicki zakonnik z Krakowa Grzegorz Gaweł, którego zatrzymano na Białorusi, został uznany za więźnia politycznego przez białoruskich obrońców praw człowieka – poinformowała we wtorek organizacja „Wiasna”.

Białoruskie media 4 września powiadomiły o zatrzymaniu Gawła w mieście Lepel na północy Białorusi. Zarzucono mu szpiegostwo w związku z rzekomym zbieraniem informacji na temat planowanych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad-2025.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję