Reklama

Kardynał Stefan Wyszyński - świadek wiary (cz. 240)

Niedziela gnieźnieńska 36/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

25 listopada 1966 r. był drugim dniem wizyty delegacji watykańskiej w Polsce. Zgodnie z ustaleniami w dniu poprzednim, przedpołudniowe spotkanie kard. Stefana Wyszyńskiego z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej było poświęcone ewentualnemu nawiązaniu oficjalnych stosunków Watykanu z Polską Rzeczypospolitą Ludową. Na spotkanie przyszedł bp Bronisław Dąbrowski, który pracując w Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu, orientował się we wszystkich niuansach relacji pomiędzy Kościołem a rządem w Polsce. Prymas Tysiąclecia zabrał głos tylko na początku. Po raz kolejny zwrócił uwagę na potrzebę wielkiej ostrożności przy zawieraniu umów z państwami rządzonymi przez komunistów. Przypomniał tezy ze swojego przemówienia podczas Soboru Watykańskiego II w trakcie dyskusji nad dekretem o wolności religijnej. Mianowicie, że pojęcia takie jak: prawo, państwo, dobro wspólne mają zupełnie inne znaczenie w Europie Zachodniej i w Bloku Socjalistycznym, w którym państwo nie zabiega o dobro wszystkich obywateli, ale o dobro rządzącej partii, prawo nie broni obywateli, ale służy celowości rewolucji.

Na Soborze - mówił - nie byłem zrozumiany, tak dalece odbiegamy od siebie, żyjąc w różnych światach. Przyjazd mons. C[asarolego] może mieć to znaczenie, że stanie się to oczywistsze, w oparciu o rozeznanie rzeczywistości prawno-administracyjnej. U nas prawo interpretują nie profesorowie, nie "iuris consulta", ale urzędnicy, mający obowiązek naginać normy prawne do użyteczności partyjno-ustrojowo-rewolucyjnej. Stąd przecenianie umów podpisanych może być złudą, gdyż inaczej się zobowiązują kontrahenci z Zachodu, a inaczej przedstawiciele państwa socjalistycznego.

Prymas Tysiąclecia odniósł się do układu Watykanu z Jugosławią, który uważał za minimalistyczny. Tak był on bowiem sformułowany, że nie pozwalał na żadne ustępstwa ze strony Kościoła w dialogu z władzami. Praktyka wzajemnych stosunków pomiędzy państwem i Kościołem pokazywała, że bardzo często Kościół był do takich ustępstw przymuszany. W takiej sytuacji zagwarantowanie w umowie z rządem minimum praw stawia Kościół w sytuacji, że każde ustąpienie oznacza rezygnację z wszelkich praw. Kard. Wyszyński uważał, że taka minimalistyczna umowa stałaby się dla Kościoła w Polsce szkodliwa.

Potem Prymas Polski był już tylko dochodzącym uczestnikiem obrad. Musiał bowiem przyjąć osoby zgłoszone wcześniej na audiencję. Rozmowy prowadzili więc mons. Casaroli i bp Bronisław Dąbrowski. Dyskutowali na temat obowiązujących norm prawnych dotyczących wolności religijnej i funkcjonowania Kościoła. Do obiadu bp Dąbrowski i kard. Wyszyński w tych momentach, w których mógł dołączyć do rozmów z watykańską delegacją, tłumaczyli Casarolemu, że ustaw wprost wrogich Kościołowi nie ma, ale są tak sformułowane, że zawsze można z nich wyprowadzić rozporządzenie czy dekret wrogi. Jednak specyfiką naszych stosunków jest to, że sprawy Kościoła są regulowane nie drogą ustaw i rozporządzeń, lecz drogą okólników, zazwyczaj tajnych. O te okólniki nie jest łatwo. Stąd dla rozeznania sytuacji nie wystarczają ustawy, tylko codzienna praktyka administracyjna, w której wszechwładny jest Urząd do Spraw Wyznań.

Zdaje się, że dla Dostojnego Gościa ze Stolicy Apostolskiej, wychowanego w zasadach demokratycznych, sprawy te były trudne do zrozumienia. Ich wyjaśnianie bowiem Ksiądz Prymas porównał do poruszania się po labiryncie. Tak, że nie udało się dokończyć rozmowy na temat umowy z państwem i trzeba było je przenieść na popołudnie. Kard. Wyszyński przyszedł na nie ze szczegółowymi propozycjami:

Wysuwam propozycje, - pisał w swoich zapiskach - by Ojciec Święty wysłał "misję specjalną" do Polski na 2-3 miesiące. Byłaby ona na razie bez charakteru dyplomatycznego, ale korzystałaby z ochrony dyplomatycznej. Dwaj albo trzej wysłannicy zamieszkaliby w Nuncjaturze i mogliby rozpocząć rozmowy z biskupami, z politykami, czy ze świeckimi katolikami. - Może Rząd poszedłby na taką sugestię. Rozmowy w Warszawie byłyby korzystniejsze niż w Rzymie, gdyż na miejscu byłoby "poletko doświadczalne" dla oceny sytuacji. Trzeba pamiętać, że ta ocena jest możliwa nie przez rozpoznanie przepisów prawa materialnego, ale przez oglądanie faktów i zdarzeń życia codziennego. [...]

Zanim zaczną się rozmowy o Porozumieniu, należy ocenić obecny stan prawny, wytworzony przez Konkordat z 1925 r. Wprawdzie Rząd wypowiedział ten Konkordat, motywując tym, że Stolica Apostolska przez posunięcia w czasie wojny sama zerwała Konkordat, jednak widocznie Rząd sam nie wierzy w taką motywację, gdyż nigdy nie wniósł do Sejmu o ratyfikację jednostronnego wymówienia Konkordatu.

Potem Prymas Tysiąclecia raz jeszcze przedstawił, powtarzając te same argumenty co dzień wcześniej, swoją wizję ewentualnego przybycia Ojca Świętego na Pasterkę roku 1966 do Polski. Następne trzy dni Ksiądz Prymas spędził na Jasnej Górze, gdzie spotkał się ze 130 klerykami polskich seminariów odbywającymi służbę wojskową. A w niedzielę 28 listopada odprawił Mszę św. dziękczynną za wszelkie łaski Wielkiej Nowenny, Nawiedzenia Kopii Obrazu Jasnogórskiego i Tysiąclecia Chrztu Polski.

Tego dnia wrócił do Warszawy i po południu spotkał się ponownie z delegacją watykańską. Poruszono sprawę przyjazdu Papieża do Polski. Przedstawiciele Watykanu odrzucili Warszawę jako miejsce ewentualnej papieskiej Pasterki. Za rzeczywistą trudność uznali warunki klimatyczne, ukazanie się Ojca Świętego po Mszy św. na wałach musiałoby być krótkie, by nie narażać zdrowia Papieża.

Do różnicy zdań między kard. Wyszyńskim a mons. Casarolim doszło przy omawianiu sprawy umowy z państwem. Prymas Polski uważał, że wstępne rozmowy z władzami na ten temat powinny zacząć się dopiero po zapoznaniu się Pawła VI z relacją delegacji watykańskiej. Mons. Casaroli uważał natomiast, że czas nagli i trzeba już teraz rozpocząć dyskretne rozmowy. Mimo wymiany argumentów każdy z nich nieodmiennie trwał przy swoim stanowisku. W takiej sytuacji Ksiądz Prymas zadecydował, że ks. Henryk Goździewicz nawiąże kontakt z członkiem KC Andrzejem Werbalnem, z którym mons. Agostino Casaroli rozmawiał już wcześniej w Rzymie. Casaroli uważał Werblana za człowieka godnego zaufania.

Następnego dnia ks. Goździewicz o godzinie dziesiątej rozmawiał z Andrzejem Werblanem w gmachu Sejmu. Ustalił, że do spotkania z delegacją watykańską dojdzie w gmachu Komitetu Centralnego jeszcze tego samego dnia wieczorem.

O godzinie dziewiętnastej pod pałac arcybiskupów warszawskich po delegację Stolicy Apostolskiej zajechał, przysłany przez Werblana, samochód. Po dwóch godzinach przedstawiciele Stolicy Świętej powrócili i zdali relację z rozmowy. Przede wszystkim Werblan był nieco inny w Rzymie, chociaż grzeczny, to jednak bardzo "chłodny". Był także zaskoczony pobytem delegacji watykańskiej w Warszawie. Chociaż Werblan tego nie powiedział wprost, mons. Casaroli odniósł wrażenie, iż uważał on, że powinien być głównym informatorem Papieża o sytuacji w Polsce. W sprawie przyjazdu Papieża do Polski stanowisko Werblana, a więc i partii, było jednoznaczne: Nie, stoimy na stanowisku zajętym w maju. [...] Przyjazd Papieża obecnie byłby aprobatą linii politycznej Episkopatu.

Łatwo sobie wyobrazić zaskoczenie mons. Agostino Casarolego, który wcześniej słyszał zupełnie inne deklaracje. Nie pozostało mu nic innego, jak stwierdzić: Widzę, że sytuacja jest jeszcze gorsza, groźniejsza, bardziej skomplikowana, niż myślałem.

Dla Księdza Prymasa była to nad wyraz gorzka satysfakcja, że życie raz jeszcze potwierdziło, że nie przesadzał, pokazując sytuację Kościoła w Polsce.

Dzień zakończył weselszą refleksją:

Ludzie przyszłości muszą się wyspać. Obecnie p. Werblan składa relację swemu przyjacielowi p. Kliszko, a on p. Gomułce. My pójdziemy spać, a oni będą radzili całą noc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy chcę iść za Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 19, 1-10.

Wtorek, 18 listopada. Wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy.
CZYTAJ DALEJ

W jaki sposób rozumie się koniec świata?

2025-11-13 10:48

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Pod koniec roku liturgicznego czytania mszalne przygotowują nas na to, co jest naturalnym kresem każdego z nas, pielgrzymów na ziemi, czyli na przejście z tego świata do – jak mówi wiara – nowego życia. Powrót Chrystusa jest ważny, bo niesprawiedliwości na ziemi jest wiele.

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?» Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw „musi się stać”, ale nie zaraz nastąpi koniec». Wtedy mówił do nich: «„Powstanie naród przeciw narodowi” i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
CZYTAJ DALEJ

Dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych: misja Kościoła będzie przynosiła owoce, gdy będzie wynikała z jedności

2025-11-17 19:55

[ TEMATY ]

Kościół

Światowy Dzień Misyjny

Karol Porwich/Niedziela

Misja Kościoła będzie bardziej sprawna i przynosiła owoce, kiedy będzie wynikała z jedności - powiedział ks. Maciej Będziński, dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych, odnosząc się do przyszłorocznego Światowego Dnia Misyjnego, który będzie przebiegał pod hasłem: „Jedno w Chrystusie, zjednoczeni w misji".

Ks. Będziński wyraził radość z opublikowanego już orędzia papieskiego z okazji Światowego Dnia Misyjnego.Stwierdził, że hasło „Jedno w Chrystusie, zjednoczeni w misji" mocno koresponduje z hasłem błogosławionego Pawła Manny, założyciela Papieskiej Unii Misyjnej, który mówił cały Kościół dla całego świata.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję