W kościele bardzo często księża namawiają ludzi do modlitwy. Niemal na każdych rekolekcjach słyszę, że jak się nie będę modlić, to albo nie zostanę zbawiona, albo nie mam szans być świętą. Czy modlitwa rzeczywiście jest najważniejsza? Muszę się przyznać, że rzadko kiedy chce mi się modlić, a kiedy już zaczynam to robić, to sama nie wiem, co ze sobą począć. Pewnie nie umiem się dobrze modlić. Co jest najważniejsze w modlitwie i jaką Ksiądz dałby mi receptę, abym zaczęła się porządnie modlić?
Ania
Jak dobrze, że wreszcie ktoś pyta o modlitwę. Dostaję setki pytań o czystość, o problemy z cielesnością, a tak mało na temat życia duchowego. A przecież bez modlitwy nie da się do końca zrozumieć, a tym bardziej praktykować wielu wskazań moralnych. Jest stanowczo za mało miejsca w tej rubryce, aby wyczerpać temat modlitwy, ale w kilku zdaniach podzielę się z Tobą tym, czym dla mnie, księdza, jest modlitwa. Zawsze mówię, że modlitwa jest najlepszym termometrem wiary. Kiedy przestaję się modlić, przestaję prawdziwie wierzyć. Zawsze swoją wiarę w Boga sprawdzam przez ilość i jakość modlitwy. Jest ona dla mnie po prostu konsekwencją wyznawanej wiary. Jeśli wierzę, że Bóg istnieje naprawdę, że jest sprawcą wszystkiego, co mnie w życiu spotyka, to chcę z Bogiem rozmawiać, uwielbiać Go i zanosić do Niego swoje prośby. Pierwszym krokiem do wejścia w praktykowanie modlitwy jest uwierzenie w jej sens i moc. Pamiętam taką historię o Tomaszu Mertonie. Do klasztoru, w którym przebywał, przyszła grupa studentów. Spotkanie z nimi poprowadził wtedy o. Ludwik. Studenci nawet nie przypuszczali, że jest to słynny (już wtedy) Tomasz Merton, autor Siedmiopiętrowej góry. Po fascynującym spotkaniu jeden ze studentów zapytał wprost: „Dlaczego ojciec, ze swoją inteligencją i polotem, zamknął się w klasztorze? Przecież w świecie zrobiłby ojciec wielką karierę, pomógłby wielu ludziom...”. Tomasz Merton ponoć krótko odpowiedział: „Bo ja wierzę w moc modlitwy, wierzę w to, że jest ona najbardziej potrzebna światu i jest dla niego najważniejszym ratunkiem!”. Chciałbym tak mocno wierzyć w moc modlitwy, żeby do głębi być przekonanym, że ona światu jest najbardziej potrzebna. Owocem takiego przekonania byłaby zapewne wielka gorliwość w jej praktykowaniu. Myślę, że trzeba najpierw uwierzyć w moc modlitwy! Co potem? Zacząć się modlić. Ktoś, kto się nie modli, nigdy nie nauczy się sztuki modlitwy. Czasem jest z tym jak z nauką języka obcego. Trzeba powtarzać mało zrozumiałe i niejasne słowa i zdania, zanim człowiek nauczy się prawdziwego ich sensu i posmakuje ich wartości. Osobiście uważam, że stwierdzenie, iż nie umiem się modlić, jest zwykłą pokusą, aby przestać się modlić, lub wymówką, gdy się w ogóle nie modlimy. Każdy musi odkryć swój sposób rozmawiania z Bogiem. Czasem jakiś student prosi mnie, abym mu podał receptę na prawdziwą modlitwę, najlepiej zestaw bezwarunkowo skutecznych litanii i tekstów. Warto pamiętać, że sztuka modlitwy nie leży w słowach, ale przede wszystkim w głowie i sercu. Można przecież przez cały dzień powtarzać jedno święte zdanie, a w sercu i myślach przeżywać prawdziwą komunię z Jezusem. Można też, niestety, zasypać Boga całą stertą pobożnej gadaniny i ani razu nie odczuć Jego obecności. Mniej uwagi przykładaj do formuł i poetyckich sformułowań, a więcej módl się sercem. Tak dużo chciałbym Ci napisać o modlitwie, bo ciągle czuję, jak niesie ona życie każdego człowieka. Z pewnością wymaga ona wielkiej wytrwałości i konsekwencji, bo po grzechu człowiek bardziej zwrócił się w stronę świata niż Boga i dlatego ma większą ochotę żyć sprawami tego świata niż sprawami Pana Boga. Dopiero szczera modlitwa odwraca te proporcje. Zachęcam Cię, abyś poziom swojej wiary mierzyła często najlepszym termometrem, którym jest modlitwa. Życzę sukcesów!
Zachęcamy naszych Czytelników do dzielenia się swoimi wątpliwościami i pytaniami dotyczącymi wiary. Na niektóre z nich postaramy się znaleźć odpowiedź. Na naszych stronach internetowych
Pomóż w rozwoju naszego portalu