Na pomysł wpadła s. Patrycja, dominikanka. Zarówno na ten ogólny, ażeby siostrom zakonnym nad Lednicą rozdać świece wotywne z datą dzienną czuwania modlitewnego w intencji młodzieży lednickiej, jak i ten szczegółowy, aby rozesłać świece siostrom klauzurowym ze szczególną prośbą o modlitwę. Nad Lednicą rozdaliśmy obecnym siostrom świece od ręki, natomiast z wysyłką były problemy, ponieważ szybko zaczynały się wakacje i nie bardzo miał kto się tym zająć.
S. Patrycja jest jednak stanowcza i energiczna - będąc z nami na wakacjach nad Lednicą, zorganizowała również wysyłkę do klasztorów klauzurowych. Do każdej świecy dołączyliśmy list z prośbą o modlitwę i ewentualnie jakiś zwrotny znak, że prośba została przyjęta i będzie realizowana.
O sprawie dość szybko zapomniałem. Nie zapomniały jednak siostry. Kiedy wyjechaliśmy na Jamną, na ciąg dalszy naszych wakacji, na furtę zaczęły napływać listy z klasztorów klauzurowych. Listy różne. Jedne pisane odręcznie, inne na komputerze ozdobną czcionką, jeszcze inne na maszynie. Wszystkie były odpowiedzią na naszą prośbę i reakcją na otrzymanie naszej świecy.
W jednych listach widać było entuzjazm, w innych rzeczowe stwierdzenie, że przesyłka przyszła i siostry wezmą się do roboty. Jedna ze wspólnot na znak poważnego podejścia do sprawy podpisała się pod listem w całości, inna przysłała palkę (nakrycie kielicha) z pięknie wyhaftowanym logo Lednicy, jeszcze inna podarowała nam książkę o swojej wspólnocie. Jedne siostry potwierdzały otrzymanie świecy i zapewniały o modlitwie, inne bardzo szczegółowo mówiły o podjętych zobowiązaniach rozłożonych w czasie, a nie tylko w wyznaczonym terminie. Wiele klasztorów na stałe włączyło nas do swojej modlitwy. Niektóre siostry do listu załączały kolorowe foldery informujące o swoim zgromadzeniu czy wspólnocie. Liczne klasztory od dawna i bez proszenia śledzą naszą działalność. Niektóre młodsze siostry jeszcze za cywila bywały nad Lednicą i są dobrze zorientowane w idei corocznych spotkań młodzieży.
Kiedy brałem te listy do ręki i nad każdym z nich zamyśliłem się chwilę, poczułem się członkiem wielkiej modlitewnej wspólnoty, poczułem się blisko tych niewiast, które oddawszy siebie Bogu, są tak bardzo z nami i z naszym działaniem. Ich klauzura nie jest odcięciem się czy obojętnością, jest solidarnością duchową i wewnętrzną. Poczułem się blisko. Poczułem się głębiej zrozumiany, szczególnie jeśli chodzi o motywy mojego działania. Poczułem się otoczony właśnie zrozumieniem i miłością, dobrą pamięcią i pragnieniem wsparcia. Charyzmat kobiety jeszcze raz zajaśniał i ubogacił naszą duszpasterską wspólnotę.
Poprzez fakt wysłania siostrom klauzurowym świecy i nawiązania zwrotnego kontaktu mój świat poszerzył się ogromnie. Zobaczyłem przestrzeń, która istniała wprawdzie dla mnie, ale nie tak realnie i w zasięgu ręki. Przestrzeń pokoju i radości, która uspokaja, umacnia, pokonuje samotność i zniechęcenie. Odnalazłem się pośrodku modlitwy wszechogarniającej, mającej pokłady w miłości Boga i bliźniego, modlitwy wspierającej nasze istnienie i naszą działalność. Stałem się członkiem wielkiej rodziny, której nie jestem obojętny, ale przeciwnie - która jest mi życzliwa, a nawet kochająca. Zdumiewam się, jak to możliwe, że w Bogu, w Chrystusie jesteśmy wszyscy sobie bliscy i nieobojętni. Że nam na sobie zależy.
Jeszcze raz potwierdza się przekonanie, że człowiek ma tu, na ziemi, dwie podstawowe potrzeby obcowania z duszą drugiego człowieka i obcowania z niebem, oraz że niezaspokojenie którejś z tych potrzeb nieuchronnie przynosi człowiekowi śmierć. Wysłanie świec wotywnych z prośbą o modlitwę do klasztorów sióstr klauzurowych ukazało mi dobitnie, że są one naprawdę siostrami ludzi intensywnie żyjących w świecie. Są im tym bliższe, że mając wyobraźnię modlitewną, żyją już w przedsionku nieba.
Postanowiłem sobie zachować adresy tych klasztorów i pozostawać z nimi w łączności, powierzając im sprawy nie tylko Lednicy, ale również moje, a także sprawę mojego zbawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu