Anna Przewoźnik: - „Zaduszki artystyczne” są poświęcone tym, którzy odeszli, a kiedyś byli związani z kulturą. Tegoroczne - w sposób szczególny poświęcone są ks. Janowi Twardowskiemu i ks. Grzegorzowi Ułamkowi, który zapoczątkował te spotkania...
Marcin Pospieszalski: - Myślę, że wszystkie kolejne „Zaduszki” będą poświęcone ks. Ułamkowi, bo to był jego pomysł. On zachęcił mnie, by co roku zbierać częstochowskich muzyków, grać i wspólnie modlić się. Artyści chętnie odpowiadają na to zaproszenie, rezygnując z innych zajęć.
- Co przyciąga artystów, co powoduje, że nie koncentrują się na stronie materialnej, a „Zaduszki” traktują jako czas dziękczynny, czas refleksji?
- Już przy pierwszych „Zaduszkach” wytworzyła się taka atmosfera wspólnoty, wspólnego przeżywania, bycia razem i dlatego to kontynuujemy. Może w przyszłym roku ktoś inny zorganizuje to wszystko, a ja - jeśli będzie taka potrzeba - zagram na basie. Dobrze, że jest taki dzień w roku, w którym artyści ze środowisk częstochowskich mogą się spotkać i coś ważnego wspólnie zrobić.
- W „Zaduszki artystyczne” włączył się również Janusz Yanina Iwański. Jakie znaczenie i jaki wymiar mają one dla muzyka i mieszkańca Częstochowy?
Reklama
Janusz Yanina Iwański: - To są już moje kolejne „Zaduszki”, bo od pierwszej edycji biorę w nich udział. Ks. Grzegorz przychodził i namawiał, żeby coś zrobić. I zebrał nas wszystkich w jednym miejscu - tak powstały pierwsze „Zaduszki”, potem kolejne. A później ks. Grzegorz został powołany przez Pana Boga. Myślę, że jest teraz z nami, mimo że jest tutaj wyczytywany jako ten, który odszedł. To on nam uświadomił, że jesteśmy dość dużym środowiskiem, a tak naprawdę mijamy się, nie zawsze mówiąc sobie „dzień dobry”. On był naładowany pomysłami i w mistrzowski sposób udawało mu się je realizować.
- Na pewno ten czas jest czasem zatrzymania się, refleksji. Czego uczy nas odchodzenie naszych bliskich, którzy są zapewne z nami, jak ks. Jan Twardowski i ks. Grzegorz Ułamek?
- Doświadczenie śmierci moich rodziców uświadomiło mi, że jesteśmy naprawdę tylko pielgrzymami. Ks. Jan Twardowski wiedział coś, czego ja jeszcze nie wiem. Kiedy czyta się poezję ks. Jana, czuje się, że był on przygotowany do tej nieskończonej właściwie podróży. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają nam, by śpieszyć się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Jeżeli potrafimy pielgrzymować, dzieląc się swoim życiem, to dobrze. Taka refleksja nasuwa się chyba każdemu dorosłemu, dojrzałemu człowiekowi. Pewnego dnia przechodzimy na drugą stronę, nikt nie wie gdzie. Mamy nadzieję, wiarę, że wkraczamy do Domu Ojca, i Bogu dzięki.
- Nasuwa się myśl, że warto coś po sobie pozostawić... tak jak ks. Twardowski czy ks. Ułamek.
- Jak to zrobić? Każdy sam musi sobie na to pytanie odpowiedzieć. Żyjemy, a życie dostajemy za darmo, więc to, co ofiarujemy innym, również nie jest naszą własnością, bo otrzymaliśmy to w darze. Oprócz życia dostaliśmy także śmierć, o czym często zapominamy. Uciekamy od tego, myślimy, że nas to nie dotyczy.
- A takie spotkania przypominają nam o tym, że tak nie jest...
Któż z nas nie zna prostych i pełnych ufności słów modlitwy: "Aniele Boży, stróżu mój, ty zawsze przy mnie stój..." Dla niektórych była to może pierwsza w życiu modlitwa, szeptana jeszcze na kolanach matki. Ale czy anioły są żywo obecne tylko w świecie dziecięcej wyobraźni? Czy my, dorośli, też możemy wierzyć w anioły?
Jak ktoś kiedyś policzył, anioły są wspomniane w Piśmie Św. Starego i Nowego Testamentu 222 razy! Pismo Święte jest zatem od początku do końca przeplatane wzmiankami o aniołach. Bóg stawia anioły u wrót raju; aniołowie nawiedzają Abrahama; aniołowie wyprowadzają Lota i jego córki z pożaru Sodomy; anioł nie pozwala Abrahamowi zabić jego syna Izaaka. Czasem aniołowie są groźni: Bóg posyła anioła, który zabija pierworodne Egipcjan. Ale to anioł również wyprowadza Izraelitów z niewoli. Anioł zamyka paszcze lwów, żeby nie pożarły Daniela.
Także w Nowym Testamencie jest wiele zdarzeń, w których występują aniołowie. Przecież to Archanioł Gabriel zwiastuje Maryi Pannie poczęcie Syna Bożego; aniołowie śpiewają przy Jego narodzinach i sprowadzają pasterzy do stajenki; aniołowie ostrzegają Mędrców ze Wschodu przed Herodem. Anioł objawia św. Józefowi tajemnicę wcielenia i każe uciekać Świętej Rodzinie do Egiptu. Aniołowie służą Jezusowi, przy grobie Jezusowym zapewniają o Jego zmartwychwstaniu, a przy wniebowstąpieniu zapowiadają powtórne przyjście Zbawiciela.
Sam Pan Jezus wspomina o aniołach. Mówiąc na przykład o nawróceniu grzeszników, stwierdza: "Tak samo powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca" (Łk 15, 10). Opisując sąd ostateczny zaznacza, że to aniołowie zwołaja ludzi na ten sąd, a On, jako Sędzia, zjawi się tam otoczony aniołami.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
Do bycia ludźmi zawierzenia i zaufania zachęcał podczas Mszy św. odprawionej w czwartkowy poranek przy grobie św. Jana Pawła II biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. W kaplicy Świętego Sebastiana w bazylice św. Piotra w Rzymie 2 października zgromadziło się około trzystu wiernych z diecezji włocławskiej.
Wizyta przy grobie św. Jana Pawła II była dla nich ważnym momentem pielgrzymki do Rzymu. Mszy Świętej przewodniczył biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. Eucharystię koncelebrowali bp Stanisław Gębicki, biskup pomocniczy senior diecezji włocławskiej, bp Krzysztof Nykiel, regens Penitencjarii Apostolskiej oraz trzydziestu kapłanów diecezjalnych.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.