Czyżby nadchodziły zmiany w Arabii Saudyjskiej? Niedawne zmiany w religijnym - i nie tylko - aparacie państwowym poczynione przez króla Abdullaha zasiadającego na tronie od sierpnia 2005 r. wskazują, że coś może być na rzeczy. Odbiły się one szerokim echem na świecie, a informację podajemy za „Chicago Tribune”.
Saudyjski król uchodził już wcześniej za umiarkowanego moderatora, ale do tej pory nie dawał specjalnie dowodów na słuszność tej teorii. Komentatorzy twierdzą, że to była tylko taktyka. Jego władza, wbrew pozorom, nie jest absolutna, więc nawet gdyby chciał wprowadzać zmiany, musiał czynić to ostrożnie. Tak obserwatorzy stosunków panujących w Arabii Saudyjskiej tłumaczą kilkuletnią zwłokę w krokach reformatorskich i ich ostrożność. Na początek król zmienił szefa policji religijnej oraz kilku najbardziej radykalnych duchownych. Zmiany idą w kierunku zmniejszenia opresyjności oraz osłabienia dominującego w instytucjach państwowych radykalnego sunnickiego skrzydła interpretacji islamu. Dokonano ich - co skrzętnie zauważyli amerykańscy dziennikarze w Walentynki. Komercyjne święto, które nie podoba się też chrześcijanom, jest w Arabii Saudyjskiej zupełnie zabronione. Religijna policja jest w tym dniu szczególnie aktywna, kontrolując sklepy, żeby nie wystawiały związanych z tym dniem produktów do sprzedaży oraz poszukując samotnych, niezamężnych par.
W Arabii Saudyjskiej wolność religijna praktycznie nie istnieje.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu