Reklama

Bieguny dobroczynności

Wydaje się, że współczesna dobroczynność stała się już zjawiskiem bardziej z dziedziny popkultury niż budulcem autentycznej solidarności społecznej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kup coś nie dla siebie” - takie było hasło ostatniej Zbiórki Żywności, czyli organizowanej przez Banki Żywności społecznej akcji dobroczynnej na rzecz ubogich rodzin i ludzi bezdomnych. Udział w tym przedsięwzięciu wzięły 31 Banki Żywności, 38 tys. wolontariuszy, a przede wszystkim 2700 sklepów z całego kraju. Do „kupowania czegoś nie dla siebie” bardzo zachęcały media. I relacjonowały: - Kupiłem dodatkowo mąkę, cukier, bo pomagać biednym to obowiązek, no i dobra zabawa… - mówił jakiś młody człowiek. - A niektórzy wywożą z supermarketu wyładowane wózki i wszystko ładują do naszych koszy - cieszyła się wolontariuszka. Cieszyli się też właściciele owego supermarketu… Udział sklepu w takiej akcji to nie tylko darmowa reklama, ale także czysty interes.
„Ogrzejmy dzieciństwo miłością” - jak zwykle emanowało pokorą i skromnością hasło 14. już Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom Caritas. Tym razem była to akcja na rzecz „eurosierot”, czyli dzieci, których rodzice wyemigrowali z kraju w poszukiwaniu pracy. Jak co roku przebiegała w zaciszu kościołów i parafii (także ewangelickich i prawosławnych) i jak co roku przyniosła kilkanaście milionów złotych.
Bożonarodzeniowy festiwal imprez dobroczynnych wieńczy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jest to zaiste wystawny finał. Doroczna zbiórka pieniędzy, zainicjowana przed kilkunastoma laty przez Jerzego Owsiaka, przeważnie na rzecz chorych dzieci, z roku na rok przybierała coraz to bardziej wystawną formę, by stać się wielką, ogólnopolską, wspieraną sowicie przez media, wielką zabawą. W jej efekcie z puszek z serduszkiem wysypuje się kilkanaście milionów złotych. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że mamy tu do czynienia z ogromnym przerostem formy nad treścią. Bywa, że wręcz denerwującym.
Wydaje się, że współczesna dobroczynność stała się już zjawiskiem bardziej z dziedziny popkultury, niż budulcem autentycznej solidarności społecznej. Na naszych oczach i za naszą sprawą zmienia się, a raczej traci swą najgłębszą istotę, duchowe ciepło - i staje się wirtualna, celuloidowa, przeliczana tylko na „zbywające nam dobra materialne”. Zapewne najwierniejsze duchowym źródłom - właśnie ze względu na skromną oprawę - wciąż pozostaje Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, a także wiele skromniejszych, środowiskowych inicjatyw, które niosą bardzo konkretnie skierowaną pomoc.

Reklama

Dobroczynność głęboka

Słowo dobroczynność nie zajmuje wiele miejsca we współczesnych słownikach i encyklopediach. W najnowszym słowniku języka polskiego PWN odnajdujemy tylko hasło filantropia - „udzielanie pomocy potrzebującym; dobroczynność (także ironicznie o dobroczynności, szczodrobliwości na pokaz)”. A przecież dobroczynność ma bardzo bogatą i wielką historię, prawie tak długą, jak dzieje ludzkości, a z pewnością jest tak wiekowa, jak wielkie religie. Dobroczynność jest jednym z podstawowych nakazów biblijnych, jest wypełnianiem Bożego przykazania, może być zadośćuczynieniem za grzechy.
- U zarania chrześcijaństwa udzielanie pomocy biednym było zaszczytnym dowodem przynależności do Kościoła - czytamy w encyklopedii katolickiej KUL pod hasłem „dobroczynne duszpasterstwo” - a każde jej świadczenie aktem religijnym (podobnie jak modlitwa). (…) Duszpasterstwo dobroczynne zostało zapoczątkowane już w gminie jerozolimskiej przez Apostołów dzięki wspólnocie dóbr oraz zbiórkom na ubogich.
W chrześcijańskim społeczeństwie wczesnego średniowiecza każdy, kto tego potrzebował znajdował wsparcie w młodym Kościele, którego ewangelicznym obowiązkiem było przeznaczanie stosownej części dochodów na cele charytatywne. Ubóstwo było wówczas traktowane jako wartość duchowa, dlatego ubogich otaczano nawet szczególnym szacunkiem, zaś okazywanie miłosierdzia było oczywista chrześcijańską powinnością. W XI i XII wieku w zachodniej Europie rozwinęły się masowo różnorodne kościelne instytucje charytatywne, którym towarzyszyła prywatna dobroczynność, wspierająca rozdzielające jałmużnę zakony i dobroczynne bractwa kościelne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Druga młodość

Wielowiekowa tradycja działalności dobroczynnej w Polsce, podobnie jak w krajach zachodnich, jak najściślej wiąże się z chrześcijaństwem i nie jest - jak nam się czasem wydaje - nowością ostatnich kilkunastu lat. Faktem jest, że komunistyczna ideologia doszczętnie stłumiła tę zacną ideę społeczną, zaoferowała państwo całkowicie opiekuńcze, do tego stopnia, że „zaopiekowało” się ono - na zasadzie przymusu - także kościelnymi instytucjami charytatywnymi.
W ostatnim półwieczu XX wieku różne formy upaństwowionej opieki społecznej panowały w wielu krajach Europy. I dopiero w końcu minionego stulecia obserwujemy bezprzykładny wybuch „drugiej, młodości” różnego rodzaju dobroczynnych organizacji społecznych - jednak jakże różnej od tej pierwszej z okresu średniowiecza. Tym razem ma to związek z ideą „pomocniczości” państwa, która polega na powierzaniu organizacjom pozarządowym oraz rynkowi realizacji coraz większych zadań z dziedziny opieki społecznej. Czy dziś - na początku wspaniałego XXI wieku - możemy jednak liczyć na skuteczne rozwiązanie wciąż powiększającego się problemu ubóstwa? Wydaje się, że mamy do czynienia bardziej z komercjalizacją dobroczynności, niż z realnym zamiarem zaradzenia ubóstwu.
W starym polskim słowniku Doroszewskiego, gdzie jeszcze widnieje hasło „dobroczynność”, możemy przeczytać m.in.: „Chwaląc miłosiernego bogacza, który małą cząstkę swego mienia przeznacza na dobroczynność, zapominamy o tym, że jest on zaborcą tego, co należy się słusznie potrzebom wielu członków społeczeństwa”. Wymowa tego cytatu wyjętego z dziewiętnastowiecznego czasopisma, choć być może nadużywana w latach mrocznego komunizmu, brzmi dziś zaskakująco aktualnie. W ciągu ostatnich dziesięcioleci doszło do globalnej koncentracji prawie całego światowego bogactwa w rękach kilku procent obywateli świata.
„Czy będziemy mieć tyle zdrowego rozsądku, aby mądrze wykorzystać nasze bogactwo, uzdrowić podzieloną planetę, położyć kres cierpieniom ludzi wciąż tkwiących w okowach nędzy oraz wytworzyć zbiorowe więzi człowieczeństwa i poczucia wspólnego celu we wszystkich kulturach i regionach?” - pyta dziś retorycznie Jeffrey Sachs, niczym ekonomiczny błędny rycerz, coraz mocniej wierzący w solidarność i szczodrą pomoc bogatych dla biednych. Prawdą jest, że najbogatsi należą często do ekskluzywnego grona największych filantropów. Tak przynajmniej było do niedawna. Od pewnego czasu panująca ideologia neoliberalna jednakowoż wymusza, by każde wspomaganie przedsięwzięć charytatywnych było traktowane jak przemyślana inwestycja, która z natury rzeczy rzadko bywa całkiem bezinteresowna.

Dobroczynność zbyt płytka

Doroszewski cytuje również zupełnie niedzisiejszego Bolesława Prusa: „Ze wszystkich dochodów niestałych, jakimi rozporządza warszawskie towarzystwo dobroczynności, największe zawsze płynęły z loterii fantowych”. Dziewiętnastowieczna świecka dobroczynność, którą Prus opisywał nie bez pewnej ironii, jeszcze podpierała się wprost autorytetem Kościoła, choć już powoli przeistaczała się w pożyteczną zabawę wyższych sfer. Z wielką pompą organizowane kolekty na rzecz ubogich były imprezami, na których wypadało się pokazać, by się liczyć w towarzystwie. Trudno ten dobroczynny snobizm krytykować, skoro przynosił wymierne dobro, jednak nie sposób nie zadumać się tu nad jakościową przemianą międzyludzkiego miłosierdzia, oddalającego się najwyraźniej od biblijnych i chrześcijańskich korzeni. A chrześcijańska dobroczynność to przecież znacznie więcej niż oddawanie potrzebującym tego tylko, co nam zbywa. Jej istotą jest głębokie poczucie międzyludzkiej więzi, polegające na wyrzeczeniu się jakiejś części swych dóbr na rzecz potrzebującego, na prawdziwym dzieleniu się. Bo w ten sposób obdarowują się nawzajem obie strony dobroczynnego aktu. Ten, kto daje staje się duchowo bogatszy. W większości dzisiejszych akcji dobroczynnych ten duchowy aspekt jest ledwie dostrzegalny, a przeważne po prostu ignorowany.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Haiti: zamordowano troje świeckich misjonarzy

2024-05-27 16:30

[ TEMATY ]

misje

Haiti

misjonarze

hollyfotolia

Małżeństwo młodych Amerykanów, którzy pomagali w sierocińcu na Haiti oraz dyrektor lokalnej chrześcijańskiej organizacji pozarządowej Missions in Haiti zostali zamordowani przez członków uzbrojonych band, którzy od miesięcy przejęli kontrolę nad tą karaibską wyspą. By postawić tamę przemocy i przywrócić bezpieczeństwo w kraju na Haiti dotrze wkrótce międzynarodowy kontyngent stabilizacyjny dowodzony przez Kenijczyków.

Tragedia rozegrała się 23 maja na oczach bliskich ofiar, którzy w chwili napadu rozmawiali z nimi dzięki wideo-połączeniu i śledzili przebieg wydarzeń aż do momentu, kiedy zbrodniarze przerwali połączenie. Zabite małżeństwo to Natalie i Davy Lloyd, 21 i 23 lata, córka i zięć republikańskiego deputowanego Bena Bakera. Trzecią ofiarą jest 45-letni Jude Montis, który kierował misją na wyspie. Amerykański deputowany poinformował o tragedii w mediach społecznościowych: „Moje serce rozdarte jest na tysiąc kawałków. Nigdy nie doświadczyłem takiego bólu. Są zjednoczeni w niebie. Proszę, módlcie się za naszą rodzinę, desperacko potrzebujemy teraz siły. Brak mi słów”. Do tragedii odniósł się były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump: „Niech Bóg błogosławi Davy’ego i Natalie. Cóż za tragedia! Haiti jest całkowicie poza kontrolą! Znajdźcie ich morderców”.

CZYTAJ DALEJ

Sosnowiec: Bp Ważny przygotowuje się do pierwszych decyzji i niezbędnych zmian

2024-05-27 07:56

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Odkąd 8 maja, bp Artur Ważny kanonicznie objął nową diecezję, nieustannie spotyka się i rozmawia z przedstawicielami wszystkich stanów lokalnego Kościoła, aby przez głębsze rozeznanie przygotować się do podjęcia pierwszych decyzji i niezbędnych zmian - poinformowało biuro prasowe Diecezji Sosnowieckiej.

Nowy biskup spotkał się już m.in. z pracownikami Kurii Diecezjalnej, Sądu Biskupiego oraz Caritas. W Czeladzi-Piaskach udzielił święceń diakonatu oraz dwa razy przewodniczył liturgii święceń kapłańskich.

CZYTAJ DALEJ

Msza św. w przededniu Święta UKSW

Ks. prof. Ryszard Czekalski, rektor Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, przewodniczył wczoraj Mszy św. „radiowej” w bazylice Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w intencji UKSW, które obchodzi w tym roku srebrny jubileusz istnienia.

Na Eucharystii zgromadziła się społeczność akademicka UKSW – władze uniwersytetu, przedstawiciele senatu uczelni, nauczyciele akademiccy, pracownicy administracji, studenci i doktoranci.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję