Zanim zakwitną żółte „Pola nadziei”
Pod koniec września przez siedzibę Hospicjum Domowego przy ul. Tykocińskiej na warszawskiej Pradze przewinęło się setki osób. Kupowali cebulki żonkili, które od 1 do 8 października zasadzili w wielu miejscach miasta. Wiosną, kiedy zakwitną, staną się atrybutem kwestujących na rzecz hospicjów. Ostatni dzień sadzenia kwiatów wypełnił koncert „Voices for hospices” (Głosy dla hospicjów).
Marianin, ks. Andrzej Dziedziul, dyrektor Ośrodka Hospicjum Domowe, cieszy się z rosnącej popularności akcji wśród warszawiaków. I nie chodzi tylko o to, że cebulki kwiatów są jednocześnie cegiełkami na pomoc nieuleczalnie chorym. Zanim nadejdzie wiosna i żonkile zakwitną, odbędzie się kilka szkoleń opieki nad obłożnie chorymi dla uczniów, kursów opieki paliatywnej dla pełnoletnich wolontariuszy, konkursy dla młodzieży, a wszystko po to, by rozpowszechniać wiedzę o hospicjach.
W całym kraju działa ponad 50 hospicjów stacjonarnych, gdzie chorzy spędzają ostatnie dni, tygodnie, a nawet miesiące życia i ponad 150 hospicjów domowych - takich jak to przy ul. Tykocińskiej - skąd lekarze i pielęgniarki jeżdżą do domów pacjentów, by tam pomagać im i ich rodzinom. Placówki oparte są w dużej mierze na pracy wolontariuszy - ok. 2,5 tys. w skali kraju.
Ośrodek Hospicjum Domowe w Warszawie działa od siedmiu lat i ma pod swoją opieką ponad 200 osób miesięcznie. Pracuje w nim 24 lekarzy, 22 pielęgniarki i ok. 60 wolontariuszy. Można tu także skorzystać z pomocy 4 fizjoterapeutów, dwóch psychologów i pracownika socjalnego. Ośrodek opiekuje się osieroconymi dziećmi - organizuje dla nich wypoczynek zimowy i letni. W tych wyjazdach mogą uczestniczyć owdowiali małżonkowie.
Adres: ul. Tykocińska 27/35, 03-545 Warszawa, tel. (0-22) 679-67-00, 679-68-85, 679-68-48, www.hospicjum.domowe.prv.pl, nr konta: 62 1020 1042 0000 8902 0010 3689
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ruch hospicyjny na świecie powstał po II wojnie światowej. Jego twórczynią jest Angielka dr Cicely Saunders. Inicjatorem akcji na rzecz hospicjów, której symbolem jest żonkil, była brytyjska organizacja Marie Curie Cancer Care. W Polsce jako pierwsze akcję „Pola nadziei” zorganizowało krakowskie Hospicjum św. Łazarza jesienią 1997 r. Otrzymało wówczas w darze 350 tys. cebulek od Marie Curie Cancer Care z Edynburga. W Warszawie „Pola nadziei” od trzech lat prowadzi Hospicjum Domowe na warszawskiej Pradze. W całym kraju w akcji bierze udział kilkanaście hospicjów.
Ks. Andrzej Dziedziul: Największym problemem jest brak lekarzy, którzy chcieliby zajmować się opieką paliatywną. Tu nie można wyleczyć chorego, to nie jest praca od 8 do 16. Nie da się pójść do domu i zapomnieć. Najważniejsze jest towarzyszenie umierającemu, co niektórym wydaje się stratą czasu, a bez czego nie można pomóc. Cierpienie jest nieprzekazywalne, ale można ująć trochę cierpienia choremu, podzielić się miłością. To właśnie robimy w hospicjach. Umieranie jest czasem dojrzewania zarówno chorego, jak i jego rodziny. Krewni uczą się nowej nadziei, silniejszej niż cierpienie i śmierć. Wielu w czasie żałoby nie zamyka się już w sobie, ale pomaga innym.