28 lipca br. minęło 250 lat od śmierci Jana Sebastiana Bacha,
twórcy, który ukazał, iż muzyka jest wspaniałym darem Bożym, odbijającym
już tu na ziemi blask radości wiecznych. Naznaczone mistycznym porządkiem
dzieło słynnego Kantora ufnie zapowiada doskonałą harmonię święta
zbawionych, celebrowanego w Jeruzalem niebieskim. Tęsknota za Miastem
Bożym przebija z wielu Bachowskich arcydzieł, będących szczególnymi
muzycznymi rozważaniami nad sprawami ostatecznymi, w których ludzki
lęk przed śmiercią zawsze przezwycięża Chwała Chrystusa. Wielkim
artystycznym dążeniem Jana Sebastiana zdaje się być jak najpełniejsze
uwydatnienie przez sztukę dźwięków Chrystusowej Chwały i wypływających
z Niej błogosławionych skutków zbawienia, ogarniających nie tylko
człowieka, lecz także cały Kosmos. W tej perspektywie dokonania Bacha
można odczytywać jako znaczący dowód na istnienie Boga.
Głęboka wiara była fundamentem, na którym powstawała
muzyka lipskiego geniusza. To ona dawała mu siły do pokonania ciężkich
życiowych doświadczeń. W chwilach słabości i zwątpienia obdarzała
nadzieją. Rozpraszała niepokój, łagodziła ból, nade wszystko zaś
pomagała przeobrażać egzystencjalne doznania w utwory zachwycające
wyjątkowym pięknem i szczerością uczuć. Wiara wprowadzała w duszę
kompozytora ład i pocieszenie, wskazywała, że rezygnacja, a nawet
pragnienie śmierci nie odmienią jego losu. Jedynie wierność Stwórcy
prowadzi do przemiany cierpienia w radość i uciszenia rozpaczliwego
krzyku duszy.
Gdy słuchamy fantazji chorałowej O Mensch, bewein´ dein´
Sunde gross, przed naszymi oczami płyną sekwencje obrazujące mękę
Pańską. Sugestywne wizerunki ofiary krzyżowej przenika charakterystyczny
muzyczny motyw, przejmująco oddający niuanse tragizmu. Jednak w finale
utworu boleść, rozpacz, trwoga zanikają w atmosferze spokoju i łagodności,
jak gdyby piętrzące się dysonanse znalazły idealne rozwiązanie w
Chrystusowych słowach: "Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola niech się
stanie".
Motyw śmierci w twórczości Bacha powraca wielokrotnie.
Wyłania się z kantat, pasji, chorałów. Piękne zwieńczenie osiąga
w ostatnim Bachowskim chorale Vor deinen Thron tret´ ich (Przed tronem
Twym staję). Tę modlitwę znękanego człowieka, stającego przed tronem
Baranka i zdającego rachunek ze swego życia, prześwietla subtelny
promień nadziei, dzięki któremu ludzkie cierpienia i twórcze zmagania
zyskują głęboki sens.
Obcując z muzyką Jana Sebastiana, wkraczamy w świat najszczerszych
religijnych refleksji i medytacji. Idąc wraz z nim, poszukujemy w
natchnionych konstrukcjach dźwiękowych prawdy o życiu i śmierci,
zbawieniu i potępieniu. Wierzymy, że jeśli choć cień owej prawdy
zamajaczy gdzieś w oddali... nasz wysiłek nie okaże się bezowocny.
Bowiem z tego mglistego zarysu wytryśnie niezachwiana pewność, że
z Chrystusowej męki chrześcijanin czerpie nadzieję, radość i siłę,
aby podobnie jak Bach, pomimo rozterek i wątpliwości, w mozołach
codziennego życia wytrwale wspinać się ku Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu