Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Ostatni dzwonek do seminarium

W seminariach duchownych i zakonach Małopolski mimo niżu demograficznego kandydatów nie brakuje. W Krakowie i Tarnowie jest ich nawet więcej niż w ubiegłym roku. Jak mówią przełożeni kleryków w seminariach, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wpływ nowego Papieża na wiernych. Do krakowskiego seminarium zgłosiło się w pierwszym, lipcowym terminie 37 chętnych, do egzaminu podeszło 31 osób. Podobnie jest w WSD w Tarnowie, gdzie egzamin wstępny odbył się 1 lipca. Przystąpiło do niego 29 kandydatów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

A jak jest w naszej diecezji? Podczas lipcowego egzaminu wstępnego dla kandydatów do Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Sosnowieckiej na I rok przyjęto 9 osób. Drugi egzamin wstępny dla kandydatów odbędzie się już niebawem, bo 3 września w dotychczasowej siedzibie seminarium w Krakowie, przy ul. Bernadyńskiej 3, i rozpocznie się Mszą św. o godz. 10. Od połowy września klerycy rozpoczną zajęcia w nowej siedzibie w Częstochowie, przy ul. św. Barbary 41.

Aby zostać przyjętym należy przygotować następujące dokumenty i dostarczyć je najpóźniej w dniu egzaminu: akt chrztu i świadectwo bierzmowania, opinię proboszcza własnej parafii, opinię katechety uczącego w szkole średniej, świadectwo ukończenia szkoły średniej i świadectwo maturalne, zaświadczenie o stanie zdrowia, 5 fotografii oraz życiorys i podanie o przyjęcie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najtrudniejszy pierwszy krok

To już ostatni dzwonek na decyzję. Może niektórzy czekają właśnie na ten dzień, mimo że za nimi już koniec szkoły średniej i matura, a co za tym idzie koniec pewnego etapu życia i początek nowego, kiedy młoda osoba coraz bardziej bierze odpowiedzialność za swoje decyzje i za swoje życie. Jedną z takich dróg wyboru jest poświęcenie się Bogu. Wielu rówieśników czy nawet osób dorosłych czasem nie rozumie decyzji młodego człowieka o wstąpieniu do seminarium. Niektórzy może dziwią się jego decyzji. A czasem nawet rodzice z nadmiernej troski czy obaw przeszkadzają w tym wyborze.

Dobrze jest, gdy każdy młody człowiek, który rozważa możliwość pójścia do seminarium, nie ulega głosom, które zagłuszają to wezwanie, tylko pozwala działać łasce powołania. To droga długa i żmudna, 6-letni czas kapłańskiej formacji podczas seminaryjnych studiów, który kończy konsekracja, a potem życie, które w każdym calu powinno być oddane Bogu i człowiekowi, aby ten nie zginął, nie zbłądził i szedł do Niego zawsze bezpieczną drogą.

Co jednak powiedzieć tym, którzy nie są pewni decyzji o wstąpieniu do seminarium? Każda podróż, czy ta najkrótsza czy ta z wielkimi przygodami zaczyna się od pierwszego kroku, gdy wychodzimy z własnego domu. Czasem trudno ten krok zrobić, ale zawsze okazuje się, że było warto. Kapłaństwo jest wspaniałą drogą życia. Nie przekona się o tym nikt, kto nie zrobi tego pierwszego kroku, czyli nie zdecyduję się wstąpić do seminarium duchownego.

Reklama

Chrystusowe kapłaństwo

- Na pewno decyzja wstąpienia do seminarium nie należy do łatwych. Myśl ta rodzi różne obawy i lęki. Młodego człowieka, przyzwyczajonego do swobody i dużej ilości czasu wolnego czeka w pierwszych miesiącach nauki i życia w seminarium duchownym próba. Kolejne lata formacji mają na celu przygotować przyszłego księdza do służby Bogu i ludziom. Tak jak wszędzie są trudniejsze i łatwiejsze dni, jednak, gdy skończy się studia seminaryjne przychodzi refleksja, że jednak warto było, gdyż idzie o wielką stawkę, Chrystusowe kapłaństwo - podkreślają klerycy naszego seminarium.

Seminaryjna formacja

Dwa pierwsze lata w seminarium to studia filozoficzne. Trzeci rok przygotowania do kapłaństwa rozpoczyna się mocnym akcentem: obłóczynami, czyli założeniem po raz pierwszy stroju duchownego - sutanny. Na roku czwartym klerycy przyjmują posługę akolitatu. Jest ona ważna, ponieważ dzięki niej stają się nadzwyczajnymi szafarzami Eucharystii. Oznacza to, że mogą udzielać Komunii św., jeśli zajdzie taka potrzeba i zostaną o to poproszenie przez księdza. Na piątym roku studiów w seminarium w perspektywie są już pierwsze święcenia kapłańskie: diakonat. To ostatnie miesiące na podjęcie decyzji, czy chce się być księdzem. Oprócz tego klerycy finalizują już pisanie swoich prac magisterskich. Ukoronowaniem całych studiów seminaryjnych są oczywiście święcenia kapłańskie. Odbywają się one w przededniu uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Zaraz później nowi księża, czyli neoprezbiterzy zostają przez biskupa skierowani do pierwszych miejsc swojej służby.

Reklama

Kandydaci - dzisiaj

Jak podkreślają duchowni, dzisiejsi kandydaci do seminariów w Polsce są inni, niż ci choćby sprzed kilku lat. - Generalnie mają większe problemy z językiem polskim, są gorzej wykształceni humanistycznie, choć sprawniejsi informatycznie. To efekt reformy edukacji - mówi ks. Kudroń z Krakowa. Dodaje, że psychicznie często są słabsi. I dlatego, mimo że coraz więcej z nich kończy studia przed seminarium, wcale nie muszą być przez to dojrzalsi. Dodaje też, że dzisiejsi kandydaci są też bardziej pragmatyczni, mają prostsze myślenie niż ich rówieśnicy sprzed kilku lat.

* * *

Modlitwa dla powołanych o dobry wybór życiowej drogi

Panie Jezu Chryste,
Ty wezwałeś mnie, abym szedł za Tobą do Ojca.
Chcę Ci towarzyszyć,
chcę żyć z Tobą i dla Ciebie.
Bądź moim światłem, bądź moją siłą.
Bądź moim Mistrzem, którego słucham
i za którym idę.
Wyryj głęboko w moim sercu Twoje słowo.
Niech kontempluję przykład, który Ty mi dałeś.
Napełnij mnie Twoim życiem,
abym uwielbił Ojca i służył braciom,
jak Ty służyłeś.
Wybaw mnie od grzechu.
Przełam we mnie to, co opiera się Tobie.
Daj mi Twego Ducha i spraw,
aby Twe obietnice wypełniły się we mnie.
Chcę żyć przez Ciebie, z Tobą i w Tobie -
w miłości Ducha Świętego
ku chwale Boga Ojca.
Amen

2013-08-28 12:15

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miejcie serca wielkie i otwarte na Boga

Inauguracja roku akademickiego w Wyższym Seminarium Archidiecezji Częstochowskiej i Diecezji Sosnowieckiej przypadła we wspomnienie Matki Bożej Różańcowej. Pierwszym jej punktem była Msza św. w kościele seminaryjnym, którą pod przewodnictwem abp. Wacława Depo sprawowali także: bp Grzegorz Kaszak, ordynariusz sosnowiecki, bp Piotr Skucha, biskup pomocniczy diecezji sosnowieckiej oraz licznie zebrani księża.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję