Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mówi ks. kan. Eugeniusz Cebulski, proboszcz parafii w Jaworznie Byczynie, myśląc o szkodach, jakie wywołują w kościele i budynkach parafialnych tąpnięcia spowodowane wydobyciem węgla. Od kilku lat pod Byczyną prowadzone są intensywne prace wydobywcze. Górnicze chodniki mają być zamknięte dopiero w 2005 r. Wówczas będzie można przeprowadzić remonty.
Tąpnięcia powodujące pękanie ścian, podłóg i sufitów dotykają nie tylko zabudowań kościelnych, ale także i okolicznych domów. Niemniej jednak nikt specjalnie nie protestuje, gdyż kopalnia jest jednym z największych pracodawców w rejonie i wielu mieszkańców Byczyny właśnie tam jest zatrudnionych. "Nie oznacza to, że ludzie są zadowoleni. Tąpnięcia są uciążliwe dla wszystkich. Można je porównać do małych trzęsień ziemi. Podczas pobytu we Włoszech na własnej skórze odczułem takie trzęsienie" - powiedział Niedzieli ks. Cebulski.
Szkody górnicze, jakie powstają w budynkach parafialnych, mają i tę wadę, że nie można ich od razu usunąć. Remont czy choćby drobne naprawy, dopóki jest czynne wyrobisko pod osiedlem, mijają się z celem, gdyż za chwilę pęknięcia i rysy pojawią się z powrotem. Dlatego w kościele nie można było przeprowadzić zaplanowanych na ten i poprzedni rok prac remontowych, a więc zaniechano malowania kościoła, tynkowania zabudowań kościelnych, wymiany okien czy zmiany posadzki. Remonty rozpoczną się za dwa lata w 2005 r., gdy prace wykopaliskowe przeniosą się w inne miejsce.
Warto zauważyć, że szkody górnicze w kościele byłyby znacznie większe, gdyby nie specjalna klamra spinająca świątynię. Zamontowano ją blisko 10 lat temu na początku wydobycia i do dziś spełnia swoją rolę. Choć i tak gdzieniegdzie pojawiają się rysy i pęknięcia, jak choćby na posadzce w nawie głównej. Mimo trudności i niedogodności proboszcz ks. Eugeniusz Cebulski nie traci nadziei ani dobrego humoru. "Co się odwlecze, to nie uciecze" - mówi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu