Smutny to widok, kiedy na ulicach miast spotykamy ludzi, którzy wyciągają ręce po kilka groszy na chleb. Jeszcze bardziej smutne i niepokojące jest to, że czynią tak dzieci. Kiedyś bardzo mnie to
denerwowało. Nie wierzyłem, że w naszych miastach jest aż tak źle, aby nie stać nas było na kromkę chleba dla każdego. Przyznaję, że i mnie kilka razy przekonały litościwe oczy dziecka, łzy
szlochającej matki. Ostatnio sam na własne oczy mogłem zobaczyć na czym polega prawdziwa polska nędza: bez pracy, bez zasiłku. Ile jest takich rodzin? Zapewniam, że bardzo dużo. I chcę powiedzieć,
że takich rodzin z dnia na dzień przybywa. Te rodziny nie mogą żyć tylko zapewnieniami rządu, że nie będzie bezrobocia, że ruszy polityka prorodzinna. Rzeczywistość jest zupełnie inna i szkoda,
że nie dotyka ona polskich elit politycznych: zarówno tych z lewej, jak i prawej strony. Działalność Caritas już nie wystarcza. Potrzeba większej, kompleksowej pomocy, która rozwiąże chociażby
najbardziej palące problemy.
Ostatnio na ulicy zaczepił mnie pięcioletni Michaś i powiedział: "Księże, daj mi na chleb, a ja dam ci uśmiech". To jest walka o przetrwanie. Tylko czy ktoś widzi w tym jakiś problem?
Na pewno nie ci, którzy doprowadzili do nędzy tyle polskich rodzin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu