Reklama

Miłośnik Boga, miłośnik człowieka

Z racji niedawnego jubileuszu wczasorekolekcji w Piekoszowie wracamy do postaci o. Wojciecha Piwowarczyka w świadectwach osób, które go znały, na których życiu jego charyzmatyczna posługa odcisnęła trwały znak. Czekamy także na świadectwa naszych czytelników.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. dr Jan Jagiełka

„Z o. Wojciechem Piwowarczykiem zetknąłem się tuż po moim przybyciu do seminarium w 1979 r., a pierwszy bliższy kontakt łączył się z konferencją w Tygodniu Miłosierdzia. Ks. inf. Wojciech Piwowarczyk miał wówczas 77 lat; pamiętam, że siedział przy stoliku w kaplicy seminaryjnej, wykorzystywał plansze ilustrujące omawianą tematykę, a konferencję głosił w sposób bardzo uporządkowany. Już wtedy można było zauważyć, że lubił korzystać ze środków audiowizualnych, co mnie - kleryka - zachwyciło.
Kolejny element to wizyty w domach niepełnosprawnych i chorych, które odbywały się w ramach działalności Koła Miłosierdzia, z inicjatywy o. Piwowarczyka. Mobilizowało nas także to, że Ojciec pomimo wieku 77-79 lat regularnie udawał się do domów chorych, aby sprawować Msze św., w których uczestniczyły także rodziny i sąsiedzi chorych. Najpierw Ojciec zazwyczaj spowiadał, a my, klerycy, animowaliśmy śpiew, włączaliśmy się w liturgię, jak i w jej wcześniejsze przygotowanie. Ojcu bardzo zależało na pięknie, wręcz estetyce liturgii. Często podczas homilii przybliżał sylwetki świętych, chętnie mówił także o cnotach, zarówno w homiliach, jak i w konferencjach.
Inne spotkania odbywały się w tzw. starym wikariacie przy katedrze - dla przedstawicieli kół miłosierdzia, ok. 70-100 osób z całej diecezji. Spotkanie obejmowało Mszę św., konferencję, sprawozdania z pracy kół, a Ojciec informował o planach na przyszłość, powstałych w centrali Referatu Miłosierdzia.
Kolejne miejsce, w którym zapamiętałem Ojca, to jego mieszkanie i kaplica przy ul. Czerwonego Krzyża. We Mszach św. tam sprawowanych uczestniczyli niewidomi, zaangażowani w liturgię (dzięki wykorzystaniu alfabetu Braille’a) i głuchoniemi (pomagała p. Katarzyna, posługując się językiem migowym). O. Piwowarczyk posiadał duży zasób dobrej jakości kaset magnetofonowych dla niewidomych, zawierających np. zapis ksiąg ewangelicznych.
Dom Ojca był otwarty dla wszystkich. Choć miał on raczej bardzo mało prywatności, to często można go było zobaczyć na klęczniku z tyłu kaplicy, adorującego Najświętszy Sakrament. Lubił także prowadzić rozmowy indywidualne, siedząc za wielkim biurkiem w swoim pokoju. Uważnie słuchał i starannie formułował pytania. Do końca życia pozostała w nim dziecięca ciekawość świata. Najważniejsze moje wspomnienia związane z o. Piwowarczykiem łączą się z doświadczeniem wczasorekolekcji w Szewnej.
Ojciec zaczynał je w 1980 r., mając 78 lat (ja rozpocząłem swój udział w rekolekcjach w 1981 r.). Pamiętam go jako kapłana gorliwego (codzienne, długie konferencje, modlitwy, spowiedź, rozmowa indywidualna z każdym podopiecznym i opiekunem), przy tym o wielkiej umiejętności współpracy z osobami świeckimi. Był w tym niezwykle kreatywny, wykorzystując np. przezrocza, proponując uczestnikom spotkania z misjonarzami, lekarzami, teatrem. Lubił zabawę, ale bezwzględnie musiała ona odbywać się na pewnym poziomie, mieć walor wychowawczy. Ojciec odznaczał się dużym poczuciem subtelnego humoru. Przy tym wszystkim był rozmodlony. Często widzieliśmy go z brewiarzem, różańcem, bądź w kaplicy na adoracji. Prowadził życie ascetyczne, w ramach rekolekcji zaproponował dzień milczenia i postu o chlebie i wodzie.
W swej trosce o formację kleryków zachęcał nas do aktywnego włączania się w rekolekcje, np. w prowadzenie pogodnych wieczorów, a także przestrzegał, abyśmy przez jakąś nieroztropność nie zagubili naszego powołania - bardzo mu o to chodziło. My, klerycy, podziwialiśmy go także za to, że umiał i lubił słuchać oraz za kreatywność, choćby w doborze awangardowych wówczas pomocy duszpasterskich, jak przezrocza, kasety. Potrafił pochwalić za coś udanego i swą pochwałą dodawał skrzydeł.
O. Piwowarczyk był także zaangażowany na polu misyjnym. Bardzo starannie przygotowywał się do konferencji w Tygodniu Misyjnym, mam wrażenie, że do pewnego stopnia chciał być kontynuatorem pracy bł. Józefa Pawłowskiego, którego dobrze znał z czasów wojny (m.in. wspólnie pomagali rannym po bombardowaniu dworca 5 września 1939 r., razem, z narażeniem życia, przewozili zwłoki na cmentarz). Podczas Tygodnia Miłosierdzia, jak i wczasorekolekcji obszernie prezentował wszystkie Papieskie Dzieła Misyjne, wykorzystywał foldery, przezrocza, opowiadał o pracy misjonarzy.
Pamiętam także Ojca jako spowiednika kleryków. Stawiał się zawsze punktualnie, zadawał dociekliwe pytania, udzielał dobrych rad. Był na pewno dobrym kierownikiem duchowym. Lubił spowiadać i często to czynił, także w katedrze.
Dobrze pamiętam moje ostatnie z nim spotkanie, w lipcu 1992 r., tuż przed śmiercią. Leżał w łóżku, miał niegojącą się ranę w nodze, ale z wielką uwagą słuchał o moich studiach w Rzymie - do końca ciekaw świata i nowych spraw. Powiedział mi wówczas: „Nie mówcie zbyt dużo o cierpieniu. Łatwo mówić, trudniej cierpieć”.
Podsumowując, mogę powiedzieć, że o. Piwowarczyka postrzegam jako kapłana całkowicie oddanego Bożej sprawie, gorliwego, rozmodlonego, przy tym bardzo pracowitego i żyjącego dla innych. Był człowiekiem głębokiej wiary, miłosiernym, dającym jałmużnę, przykładem dobrego samarytanina; pasterzem, przywracającym wielu chęć do życia. O. Wojciech Piwowarczyk to miłośnik Boga i miłośnik człowieka.

Reklama

(wysłuchała Agnieszka Dziarmaga)

Ks. Marian Fatyga, proboszcz parafii Jaworznia

„Mogę śmiało powiedzieć, że o. Wojciech Piwowarczyk ukształtował pewną sferę w moim kapłaństwie - tzn. stosunek do chorych. Zetknąłem się z nim na początku lat 80., gdy przyszedłem do seminarium. Proponował wówczas nam, klerykom, udział w spotkaniach i zajęciach koła charytatywnego, na co odpowiedziałem pozytywnie. I tak rozpoczęły się comiesięczne spotkania koła, odwiedziny chorych, przygotowywanie dla nich liturgii, transportu, poczęstunku. Ojciec swoją osobowością - pełną ciepła, wyrozumiałości, o pogłębionym stosunku do chorych, ale bez nadmiernego roztkliwiania się nad nimi zaszczepiał nam, przyszłym księżom, odpowiedni do nich stosunek, wręcz konieczność pochylania się nad każdym chorym. Ja np. przez długie lata miałem swoją podopieczną, panią chorą na stwardnienie rozsiane, byłem także i wciąż jestem związany z Domem dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie. Mógłbym wskazać całą rzeszę księży, którzy wyrośli na tej glebie - dotąd chorzy zajmują bardzo ważne miejsce w ich życiu”.

(wysłuchała A. D.)

Ks. dr Andrzej Kaleta

O. Piwowarczyka spotkałem jako alumn seminarium. Przychodził do nas do kaplicy na modlitwę. Głosił także konferencje na temat misji. Był bardzo czynnym kapłanem, mocno zaangażowanym w duszpasterstwo chorych i niepełnosprawnych, których odwiedzał w domach. Sprawował dla nich Msze św. Organizował także wczasorekolecje w Szewnej wraz ekipą ludzi, których nauczył, jak służyć drugiemu człowiekowi. Mimo swojego wieku, był niezwykle otwarty na młodych i na to, co niesie młodość.

(wysłuchała K. D.)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Jan Nepomucen

Niedziela podlaska 20/2001

[ TEMATY ]

święty

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen z kościoła w Lutczy

Św. Jan Nepomucen urodził się w Pomuku (Nepomuku) koło Pragi. Jako młody człowiek odznaczał się wielką pobożnością i religijnością. Pierwsze zapiski o drodze powołania kapłańskiego Jana pochodzą z roku 1370, w których figuruje jako kleryk, zatrudniony na stanowisku notariusza w kurii biskupiej w Pradze. W 1380 r. z rąk abp. Jana Jenzensteina otrzymał święcenia kapłańskie i probostwo przy kościele św. Galla w Pradze. Z biegiem lat św. Jan wspinał się po stopniach i godnościach kościelnych, aż w 1390 r. został mianowany wikariuszem generalnym przy arcybiskupie Janie. Lata życia kapłańskiego św. Jana przypadły na burzliwy okres panowania w Czechach Wacława IV Luksemburczyka. Król Wacław słynął z hulaszczego stylu życia i jawnej niechęci do Rzymu. Pragnieniem króla było zawładnąć dobrami kościelnymi i mianować nowego biskupa. Na drodze jednak stanęła mu lojalność i posłuszeństwo św. Jana Nepomucena.

Pod koniec swego życia pełnił funkcję spowiednika królowej Zofii na dworze czeskim. Zazdrosny król bezskutecznie usiłował wydobyć od Świętego szczegóły jej spowiedzi. Zachowującego milczenie kapłana ukarał śmiercią. Zginął on śmiercią męczeńską z rąk króla Wacława IV Luksemburczyka w 1393 r. Po bestialskich torturach, w których król osobiście brał udział, na pół żywego męczennika zrzucono z mostu Karola IV do rzeki Wełtawy. Ciało znaleziono dopiero po kilku dniach i pochowano w kościele w pobliżu rzeki. Spoczywa ono w katedrze św. Wita w bardzo bogatym grobowcu po prawej stronie ołtarza głównego. Kulisy i motyw śmierci Świętego przez wiele lat nie był znany, jednak historyk Tomasz Ebendorfer około 1450 r. pisze, że bezpośrednią przyczyną śmierci było dochowanie przez Jana tajemnicy spowiedzi. Dzień jego święta obchodzono zawsze 16 maja. Tylko w Polsce, w diecezji katowickiej i opolskiej obowiązuje wspomnienie 21 maja, gdyż 16 maja przypada św. Andrzeja Boboli. Jest bardzo ciekawą kwestią to, że kult św. Jana Nepomucena bardzo szybko rozprzestrzenił się na całą praktycznie Europę.

W wieku XVII kult jego rozpowszechnił się daleko poza granice Pragi i Czech. Oficjalny jednak proces rozpoczęto dopiero z polecenia cesarza Józefa II w roku 1710. Papież Innocenty XII potwierdził oddawany mu powszechnie tytuł błogosławionego. Zatwierdził także teksty liturgiczne do Mszału i Brewiarza: na Czechy, Austrię, Niemcy, Polskę i Litwę. W kilka lat potem w roku 1729 papież Benedykt XIII zaliczył go uroczyście w poczet świętych.

Postać św. Jana Nepomucena jest w Polsce dobrze znana. Kult tego Świętego należy do najpospolitszych. Znajduje się w naszej Ojczyźnie ponad kilkaset jego figur, które można spotkać na polnych drogach, we wsiach i miastach. Często jest ukazywany w sutannie, komży, czasem w pelerynie z gronostajowego futra i birecie na głowie. Najczęściej spotykanym atrybutem św. Jana Nepomucena jest krzyż odpustowy na godzinę śmierci, przyciskany do piersi jedną ręką, podczas gdy druga trzyma gałązkę palmową lub książkę, niekiedy zamkniętą na kłódkę. Ikonografia przedstawia go zawsze w stroju kapłańskim, z palmą męczeńską w ręku i z palcem na ustach na znak milczenia. Również w licznych kościołach znajdują się obrazy św. Jana przedstawiające go w podobnych ujęciach. Jest on patronem spowiedników i powodzian, opiekunem ludzi biednych, strażnikiem tajemnicy pocztowej.

W Polsce kult św. Jana Nepomucena należy do najpospolitszych. Ponad kilkaset jego figur można spotkać na drogach polnych. Są one pamiątkami po dziś dzień, dawniej bardzo żywego, dziś już jednak zanikającego kultu św. Jana Nepomucena.

Nie ma kościoła ani dawnej kaplicy, by Święty nie miał swojego ołtarza, figury, obrazu, feretronu, sztandaru. Był czczony też jako patron mostów i orędownik chroniący od powodzi. W Polsce jest on popularny jako męczennik sakramentu pokuty, jako patron dobrej sławy i szczerej spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Müller: samobójstwo dla chrześcijan nie jest opcją

2024-05-21 14:30

[ TEMATY ]

pielgrzymowanie

samobójstwo

Kard. Müller

Karol Porwich/Niedziela

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Samounicestwienie przez samobójstwo, narkotyki i alkohol lub powiedzenie «nie» naszej męskiej lub kobiecej seksualności nie są opcjami dla chrześcijan - stwierdził na zakończenie tradycyjnej pielgrzymki do Chartres były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Müller. Przewodniczył on w Poniedziałek Wielkanocny w tym sanktuarium Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego z udziałem 18 tys. wiernych. Wśród młodych, którzy przybyli w poniedziałek do katedry w Chartres, było także 1500 zagranicznych pielgrzymów, głównie z Niemiec, Austrii i Szwajcarii, ale także z USA i wielu innych krajów. Trzydniowa pielgrzymka, odbywająca się od 1983 roku przyciągnęła w tym roku rekordową liczbę pątników.

W swoim kazaniu kardynał Müller odniósł się do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcę zobaczyć Boga” i porównał ludzkie życie i historię Kościoła do pielgrzymki: „Aby zobaczyć Boga, musimy podążać za Chrystusem na drodze naszego życia, aż dotrzemy do celu w naszym wiecznym domu” - zaznaczył. Przypomniał, że światłem na tej drodze jest Logos, Jezus Chrystus, który „prowadzi nas bezpiecznie do sensu i celu naszego życia, kiedy widzimy Boga twarzą w twarz”. Cytując konstytucję dogmatyczną Lumen gentium Soboru Watykańskiego II zaznaczył, że „Kościół wśród prześladowań świata i pociech Bożych podąża naprzód w pielgrzymce, głosząc krzyż i śmierć Pana, aż przyjdzie” (n.8).

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i zamienić na inny

2024-05-21 14:42

[ TEMATY ]

kapłaństwo

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Niech nad waszą kapłańską służbą pośród Polonii i nie tylko czuwają słudzy Boży kard. August Hlond i ks. Ignacy Posadzy. Traktujcie poważnie wasze kapłaństwo, bo kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i w każdej chwili zamienić na inny. Kapłaństwo jest wieczne” - mówił abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański przewodniczył w poznańskiej katedrze uroczystej Mszy św., połączonej z udzieleniem święceń diakonatu czterem alumnom i święceń prezbiteratu trzem diakonom Towarzystwa Chrystusowego.

W Eucharystii uczestniczyli generał księży chrystusowców ks. Krzysztof Olejnik TChr, prowincjałowie z Australii, Brazylii, USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, krajów, gdzie posługują chrystusowcy, rektor ks. dr Jan Hadalski i wychowawcy seminaryjni, siostry misjonarki, kapłani diecezjalni i zakonni oraz rodzice, krewni i przyjaciele alumnów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję