Reklama

Wiadomości

USA: Polak pracujący przy programie obrony planetarnej NASA: wypatruję groźnych asteroid

Kacper Wierzchoś, polski astronom, odkrywca tzw. małego księżyca i - jak sam się nazywa - "łowca komet i asteroid" opowiedział PAP o swojej pracy i odkryciach przy finansowanym przez NASA projekcie obrony planetarnej.

[ TEMATY ]

nauka

Twitter.com

Kacper Wierzchoś

Kacper Wierzchoś

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kacper Wierzchoś pochodzi z Lublina. Pracuje w Obserwatorium Mount Lemmon niedaleko Tuscon w Arizonie, przy realizacji programu badawczego Catalina Sky Survey, którego celem jest poszukiwanie asteroid, komet i innych potencjalnie niebezpiecznych obiektów bliskich Ziemi. To część programu obrony planetarnej NASA. W lutym br. odkrył krążący wokół Ziemi tzw. mały księżyc - planetoidę wciągniętą na orbitę Ziemi. W kwietniu polski astronom odkrył kolejny obiekt, tym razem kometę, która została nazwana jego imieniem - C/2020 H3 Wierzchoś. To dziewiąta kometa w historii nazwana imieniem polskiego odkrywcy.

PAP: Czy obserwatorium astronomiczne Mount Lemmon w Arizonie nadal pracuje, pomimo pandemii koronawirusa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kacper Wierzchoś: Jesteśmy jednym z niewielu obserwatoriów astronomicznych, które działają podczas pandemii. Tylko jedna osoba pracuje przy teleskopie, więc raczej nie ma ryzyka zakażenia. Nasza praca przy projekcie obrony planetarnej jest na tyle istotna, że obserwatorium pozostaje czynne. Zawsze jest lepiej wiedzieć, czy zbliża się jakaś asteroida, która mogłaby uderzyć w Ziemię, choć takie prawdopodobieństwo jest bardzo małe.

PAP: W światowych mediach było i nadal jest głośno na temat Twojego odkrycia tzw. małego księżyca, a w kwietniu nowej komety nazwanej Twoim nazwiskiem. Zanim jednak przejdziemy do tego tematu, czy mógłbyś nam powiedzieć coś o sobie i o Twojej drodze do pracy w zespole Catalina Sky Survey?

K.W.: Pochodzę z Lublina, mam 32 lata, ale moja rodzina wyemigrowała do Hiszpanii w 1990 r, gdy byłem dzieckiem. Mama nauczyła mnie mówić po polsku i zaszczepiła zainteresowanie polską literaturą i muzyką. Z ojcem, który wcześniej był pracownikiem Polskiej Akademii Nauk (PAN), ale od wielu lat pracuje naukowo w Hiszpanii, także rozmawiałem po polsku; jestem za to rodzicom bardzo wdzięczny. Studiowałem fizykę w Hiszpanii, na Uniwersytecie Complutense w Madrycie, a doktorat na temat komet obroniłem w ub. roku na South Florida University w Stanach Zjednoczonych.

Reklama

PAP: Na czym polega projekt obrony planetarnej NASA?

K.W.: Aby obronić Ziemię, najpierw trzeba odkryć asteroidy, które mogłyby jej zagrozić. To jest właśnie nasza misja, odkrywanie asteroid, a NASA i inne instytucje oceniają, czy są one potencjalnie niebezpieczne, tzn. czy mogłyby znaleźć się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Obliczają kurs i orbitę asteroidy. Inne misje, takie jak DART zajmują się próbą zmiany kursu asteroid.

PAP: Dużo asteroid przelatuje koło Ziemi? Jak wiele z nich jest potencjalnie niebezpiecznych?

K.W.: Tak, jest ich naprawdę sporo. Większość z nich jest na szczęście bardzo mała, więc nie są groźne. Niebezpieczne są te, które mają od kilkanastu metrów średnicy. W 2008, 2014 i 2018 r. zespół Catalina Sky Survey odkrył takie asteroidy, które weszły potem w atmosferę Ziemi, wybuchły i spaliły się. Dokonał tego, we wszystkich trzech przypadkach, członek naszego zespołu, Amerykanin polskiego pochodzenia, Ryszard Kowalski.

PAP: Odkryłeś nowego, tymczasowego satelitę Ziemi, który wpadł w sidła grawitacyjne naszej planety i trzy lata kręcił się wokół niej, tzw. "mały księżyc". Na czym polega waga Twojego odkrycia?

K.W.: Chcę podkreślić, że to jest odkrycie nie tylko moje, ale także mojego kolegi z pracy, Teddy’ego Pruyne’a, gdyż razem byliśmy wtedy przy teleskopie. Żyjemy w bardzo geocentrycznym społeczeństwie, myślimy, że jesteśmy centrum naszego świata. Jesteśmy przekonani, że istnieje tylko jeden duży księżyc, który kręci się wokół Ziemi - tego nas uczą od małego. A tu nagle okazuje się, że mogą istnieć także inne naturalne obiekty krążące wokół naszej planety. Być może istnieje dużo takich księżyców, ale są one tak małe, że nie mamy jeszcze wystarczająco zaawansowanych teleskopów, aby je odkryć. “Mały księżyc” jest drugim w historii tego typu odkryciem Catalina Sky Survey, pierwszy został odkryty w 2006 r. Może kiedyś będzie możliwe wysyłanie rakiet i sond dla zbadania takich obiektów. Wydajemy miliony na badanie dalekich asteroid, a tu się okazuje, że możemy je mieć pod nosem.

Reklama

PAP: Dlaczego nazwa “mały księżyc”, i czy miał on jakiś wpływ na Ziemię?

K.W.: Małe jest piękne, stąd nazwa. Chciałbym mieć choć jego kawałek w moim salonie, skoro go odkryłem, ale niestety, po trzech latach kręcenia się wokół Ziemi, w marcu opuścił orbitę naszej planety. Ponownie pojawi się prawdopodobnie po 2040 r., ale tylko zbliży się do Ziemi, bez wchodzenia w jej orbitę. “Mały księżyc” miał wiele wspólnego z naszym znajomym Srebrnym Globem, gdyż był także naturalnym obiektem na orbicie Ziemi i krążył wokół niej, choć w sposób bardziej chaotyczny. Nie miał żadnego wpływu na Ziemię, gdyż był zbyt mały, miał wielkość … słonia. Jeśli chodzi o jego skład chemiczny, to badania trwają nadal. Jestem członkiem grupy prowadzącej badania spektroskopowe (badania materii przy użyciu promieniowania elektromagnetycznego - PAP), ale jeszcze nie opublikowaliśmy wyników.

PAP: O "małym księżycu” wspomniał m.in. Elon Musk na Twitterze…

K.W.: Tak, odkryciem interesowały się media światowe - CNN, The New York Times, The Washington Post, Forbes, Scientific American i inne, a nawet sam Elon Musk odniósł się do odkrycia. Tygodnik “New Scientist” porównał "mały księżyc" do pojazdu. Wtedy dyrektor SpaceX zapewnił, że to nie jest samochód wystrzelony przez niego w kosmos w 2018 r.

PAP: Jak wygląda dzień, a raczej noc Twojej pracy?

K.W.: Nasza praca jest podobna do pracy latarnika - pracujemy sami, w nocy, w obserwatorium położonym na wysokości 3 tys. metrów, przeszukując niezmierzoną przestrzeń. Pracujemy 12 nocy w miesiącu szukając asteroid, wtedy śpimy w ciągu dnia przy teleskopie. Zwykle robimy cztery zdjęcia wycinka nieba i składamy z nich szybki filmik, taki “gif”. Jeżeli coś się na tym filmiku porusza, to jest to asteroida albo kometa, gdyż gwiazdy są nieruchome. Bardzo często odkrywamy asteroidy, nawet około 50 w ciągu jednej nocy przy jednym teleskopie, ale najczęściej po kilka, w zależności od warunków atmosferycznych. W ciągu roku odkrywamy ponad tysiąc obiektów bliskich Ziemi.

Reklama

PAP: Jak Amerykanie wymawiają twoje nazwisko, a teraz nazwę nowej komety?

K.W.: Nie mają łatwo… (śmiech)

PAP: Co myślisz, gdy patrzysz w nieskończoną przestrzeń kosmiczną, czy jestesmy w stanie pojąć Wszechświat i dowiedzieć się kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy?

KW: To są pytania bardzo filozoficzne… Kiedy patrzę w niebo i zdaję sobie sprawę z naszego miejsca we Wszechświecie odczuwam pokorę. Jesteśmy niczym. Nawet nasza wyobraźnia nie może go ogarnąć, a umysł zrozumieć i dotyczy to także nas, którzy zajmujemy się badaniami astronomicznymi. Kiedy mówimy o odległościach we Wszechświecie, to są to liczby tak ogromne, że nie do pojęcia. To wszystko sprawia, że możemy czuć się bez znaczenia, ale ja, paradoksalnie, odnajduję w tej świadomosci pewne pocieszenie i spokój. Myślę, że nie jesteśmy w stanie pojąć Wszechświata - jest tak wielki i tak złożony, nigdy nie zrozumiemy wszystkiego, pomimo naszych prób. Ale na tym polega nauka, która jest jak drzewo z licznymi konarami i odgałęzieniami, od których odchodzą inne gałęzie. Im więcej wiesz, tym więcej jest nowych pytań, tym więcej rzeczy pozostaje do poznania, bo wiedza rozgałęzia się. Kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd idziemy? (długie milczenie, potem śmiech). Nie, na to nie odpowiem, to jest za wielkie!

Autor: Grażyna Opińska (PAP)

opi/ jar/

2020-05-22 07:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzisiejsze zagrożenia etosu pracownika nauki

Zastanówmy się nad pytaniem, co zagraża dziś w Polsce etosowi nauczyciela akademickiego? Pierwszym z nich jest sprzeniewierzanie się powołaniu do służenia prawdzie, która to służba jest zarazem służbą człowiekowi i narodowi. Jako biskup, będąc także nauczycielem akademickim od niemal czterdziestu lat, muszę niestety powiedzieć i to, że mamy dzisiaj pewien żal do ludzi nauki, do polskiej inteligencji, że za mało kierują się w swojej działalności naukowo-dydaktycznej wartością prawdy, wartością dobra wspólnego narodu, a ulegają czasem poprawności politycznej, że ulegają upolitycznieniu, zapominając o tym, że nauka, tak jak etyka, sztuka i religia powinny być zawsze apolityczne. Jeśli nie służą prawdzie i dobru, jeśli nie stoją po stronie godności człowieka, jeśli nie chronią jego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, to sprzeniewierzają się swemu powołaniu. Obrona człowieka, jego godności, jego prawa do prawdy, do sprawiedliwości, do godnego życia, jest nie tylko zadaniem Kościoła, ale także, a może przede wszystkim ludzi nauki i kultury.
Kiedyś w Stanach Zjednoczonych sporządzono ranking najważniejszych zagrożeń nauki. Na pierwszym miejscu było zwyczajne kłamstwo, na drugim fałszywa interpretacja przy pełnej świadomości tego, co się robi, a dopiero potem plagiat.
Można podejrzewać, że zagrożenie to łączy się ściśle i jest – być może – konsekwencją zagrożenia płynącego ze strony pieniędzy (a raczej z ich braku). W tym z pewnością tkwi źródło pokusy chałtury, plagiatów, ucieczki od tematów ważnych na rzecz finansowo atrakcyjnych, ucieczki w ogóle od nauki i profesorowania. Warunki finansowe w innych sektorach życia do tego zachęcają. Wiemy, ilu ludzi wykształconych, dobrze przygotowanych w nauce, wycofało się w naszym kraju z pola nauki. Przeszli do innych, lepiej płatnych zawodów. Wielu też wyjechało za granicę i poszukali sobie innej, lepiej płatnej pracy.
Innym jeszcze zagrożeniem dla ludzi nauki jest pokusa kariery czy taniej sławy, popularności. Na drodze do niej popełnia się niekiedy wiele nieuczciwości wobec innych. Mają tu miejsce: kradzieże pomysłów i wyników, „ubijanie”, „unieszkodliwianie” naukowych przeciwników, pisanie recenzji „we własnym gronie”, także wykorzystywanie studentów dla poprawiania swojej reputacji czy wspinania się po szczeblach naukowej „kariery”...
Wypraszajmy na progu nowego roku akademickiego Boże błogosławieństwo dla wszystkich uczelni, które funkcjonują w naszej diecezji, w całej Polsce. Módlmy się o światło i moc Ducha Świętego dla kadry naukowej, dla profesorów, adiunktów, asystentów, dla pracowników administracji i dla studentów. Niech zaczynający się rok akademicki będzie rokiem wzrostu nie tylko w wiedzę, ale niech przyczyni się do wzrostu naszego człowieczeństwa, do naszego wzrostu osobowego, byśmy mocą prawdy, dobra i piękna czynili świat lepszym dla wszystkich.

CZYTAJ DALEJ

Beata Kempa dla portalu niedziela.pl: Przyglądałam się temu szaleństwu Zielonego Ładu z niedowierzaniem

2024-04-25 10:01

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Beata Kempa

Archiwum Beaty Kempy

Beata Kempa

Beata Kempa

Ostatnia kadencja Parlamentu Europejskiego obfitowała w szereg absurdalnych dyskusji - powiedziała portalowi niedziela.pl Beata Kempa. Jak podkreśliła europoseł Suwerennej Polski kompletną aberracją było m.in. ponad sto debat, które łajały Polskę tylko dlatego, że w naszym kraju były konserwatywne rządy.

Beata Kempa dodaje, że w Europie jest sporo problemów gospodarczych spowodowanych nie tylko wojną na Ukrainie, ale także Zielonym Ładem. A to pcha elity europejskie, bojące się teraz własnych wyborców, do debat, które mocno elektryzują społeczeństwa ideologicznie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski: nie możemy ustawać w głoszeniu Ewangelii

2024-04-25 19:23

[ TEMATY ]

Ewangelia

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

Wielu powie, że głoszenie Ewangelii to niemożliwe zadanie. Trzeba nam jednak ją głosić i się nie zniechęcać, choć przeszkód i problemów tak dużo - uważał bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej, w święto św. Marka Ewangelisty. Zachęcił także wiernych, aby „pozostawali wierni sobie i wierni Bogu”.

W święto św. Marka Ewangelisty, ucznia Pana Jezusa, towarzysza św. Piotra i św. Pawła, apostoła - misjonarza, bp Milewski stwierdził, że dzięki jego Ewangelii poznajemy czyny miłości Boga wobec ludzkości. Naoczny świadek życia Jezusa swoją księgę zaadresował do ludzi do środowiska chrześcijan, którzy nie urodzili się Żydami. Symbolem ewangelisty stał się skrzydlaty lew, zwierzę symbolizujące potęgę i działanie, moc i odwagę, siłę ducha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję