Morza i rzeki, błogosławcie Pana,
chwalcie i wywyższajcie Go na wieki!
(Dn 3, 78-79)
10 lutego br. mija 85. rocznica Zaślubin Polski z Morzem. Aktu Zaślubin dokonał w Pucku w 1920 r. gen. Józef Haller, wrzucając do morza platynowy pierścień. Oddziały wojskowe zanurzyły w morzu sztandary.
W dniu tym nad polską ziemią i polskim morzem rozpostarł skrzydła Orzeł Biały. Zaślubiny z morzem odbyły się wówczas nie tylko w Pucku i w Gdyni, ale w całym kraju - bo państwo morskie tworzy cały
naród.
Od momentu zaślubin Polska miała własne wybrzeże, było to zaledwie 2% granicy Rzeczypospolitej, ale tu ważyły się losy przyszłej polskiej gospodarki i wymiany morskiej z całym światem.
Morze miało nas żywić i bogacić, miało być „oknem na świat” dla następnych pokoleń. Julian Rummel pisał: „Polska samodzielna jest nie do pomyślenia bez morza. Lecz to morze trzeba
opanować, to jest umieć go wykorzystać, stworzyć z niego warsztat swej pracy”. Losy gospodarki morskiej potoczyły się jednak inaczej. W obecnej sytuacji przejście z systemu gospodarki sterowanej
centralnie do gospodarki wolnorynkowej wywołało w Polsce wiele zjawisk dotychczas niespotykanych. Wśród nich pojawiły się bardzo bolesne procesy rozkładu przedsiębiorstw żeglugowych. Zubożała społeczność
marynarska boryka się z trudnościami związanymi z podejmowaniem pracy pod obcymi banderami, nie ma już prawie statków pod polską banderą.
Marynarz z chwilą podjęcia pracy u obcego armatora jest zmuszony przyjąć warunki, jakie proponuje mu pracodawca, niełatwo mu odnaleźć się wśród mieszanej załogi, złożonej z przedstawicieli różnych
narodowości, wyznania i kultury. Jest to niewątpliwie szansa pogłębienia własnej osobowości i wzbogacenia swej wizji świata, jednak należy dostrzec jeszcze inne - negatywne strony, które powodują
wśród marynarzy depresję: poczucie niepewności, często konieczność godzenia się na niepłacenie przez armatorów wynagrodzenia za wykonywaną pracę, podejmowanie pracy na niższych stanowiskach i wiele innych
niedogodności.
Poza tym normalne życie na statku jest utrudnione niejednokrotnie z powodu bariery językowej, powodującej stresy i napięcia wśród załogi.
Polscy marynarze to w większości ludzie wierzący. W zaistniałej sytuacji wiele jest okazji, aby wzbogacić swoje postrzeganie świata w sensie religijnym i wiele jest okazji, aby dawać świadectwo swoich
przekonań religijnych, odkryć i zgłębić własną osobowość, bo tu można znaleźć swoją Tajemnicę.
Niezbędnym elementem wspólnego życia na pokładzie jest miłość do drugiego człowieka, szacunek, zrozumienie i zaufanie.
Człowiek morza bardziej niż kto inny ze względu na oddalenie i rozłąkę z rodziną przeżywa różne kryzysy. Każda podróż morska włącza go do większej zróżnicowanej społeczności - rodziny morskich
narodów świata. Miłość chrześcijanina usprawnia naszą zdolność do umiłowania drugich.
Dziś snując refleksje w związku z rocznicą Zaślubin Polski z Morzem, kiedy to polski marynarz przebywa na morzu wśród marynarzy niemal wszystkich narodów świata, przytoczę słowa Ojca Świętego wypowiedziane
w Dzień Migranta: „Przygarnijcie się nawzajem, bo Chrystus Was przygarnął”. Niech słowa te towarzyszą ludziom morza na całym świecie, gdziekolwiek dane im jest przebywać.
Przeżywając kolejną rocznicę Zaślubin Polski z Morzem, której obchody uświetnił swą obecnością Prymas Polski, pamiętajmy, aby była ona dalszym etapem uświadamiania społeczeństwa co do drogich nam
spraw morza i refleksją z dokonań na morzu, o które tak bardzo starano się w chwili odzyskania niepodległości.
Pamiętajmy: „Nie ma Polski bez morza”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu