Odważna duńska dziennikarka Sally Hamilton była w ósmym miesiącu ciąży, gdy na prośbę filmowca Sorena Klovborga udała się z ukrytą kamerą do renomowanej kliniki w Barcelonie w Hiszpanii, aby omówić z tamtejszymi lekarzami szczegóły aborcji, której rzekomo chciałaby się poddać. O owej klinice już od dawna krążyły plotki, że za stosowną opłatą kobieta może usunąć ciążę niezależnie od stopnia jej zaawansowania. Ale to nie były plotki!
W klinice „psycholog” zapytał Sally, dlaczego decyduje się na aborcję. Odparła, że nie chce tego dziecka, bo zerwała z jego ojcem. O nic innego nie pytał i skierował ją do doktora Carlosa Morina, który - miły i uśmiechnięty - na prośbę Sally opisał przebieg „zabiegu”: po prostu do serca płodu wstrzyknie się digoksynę, która natychmiast spowoduje śmierć dziecka. Trupka wyciągnie się z brzucha, żadnych komplikacji nie będzie. Trzeba tylko, by zapłaciła 4 tysiące euro...
Nakręcony przez Sally film wstrząsnął opinią publiczną. Ten horror trwa w barcelońskiej klinice podobno od lat: około 10 tysięcy kobiet z całej Europy usunęło tu ciąże - i nie były to wcale ofiary gwałtu, co de iure (oraz choroba lub uszkodzenie płodu) ma być warunkiem zgody lekarzy na dokonanie aborcji. Wydały na śmierć swoje zdrowe dzieci! Nie zrobiłyby tego, gdyby takiej możliwości im nie stworzono. A nie stworzono by jej, gdyby pół wieku temu europejska lewica nie rozpoczęła batalii o „prawo kobiety do decydowania o swoim ciele”, która krok po kroku doprowadziła do zalegalizowania aborcji w całej Europie, choć w różnych krajach w różnym zakresie.
Nasze „prawo aborcyjne” dopuszcza w Polsce zbrodnie mniej zaawansowane; jeszcze daleko nam do awangardy zabójców i rodzimych „morinów” chyba nie mamy. Na szczęście! To jednak nie znaczy, że możemy zaakceptować stan obecny. Z nadzieją witam poparcie, jakiego udzielił abp Józef Michalik poselskiej inicjatywie, aby obecnie obowiązującą ustawę proaborcyjną uchylić i zastąpić jasną, konstytucyjną gwarancją prawa do życia - od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Jest to „postulat rozumu i sumienia niezależnie od wyznawanej wiary”. Tak, po tych mocnych słowach łatwiej będzie Sejmowi zająć rozumne i sumienne stanowisko. Spróbujmy zamknąć te drzwi!
Pomóż w rozwoju naszego portalu