Kochana Pani! Na wcześniejszy list pt. „Anioł uśmiecha się w niebiosach” nie otrzymałam żadnej odpowiedzi (od czytelników). A teraz stawiam osobiste pytanie - dlaczego życzenia, jakie sobie składamy, świąteczne czy urodzinowe, często są bez pokrycia, stają się pustymi słowami, bo różnie bywa z tym ludzkim sercem. Ono może być zamknięte, chociaż usta mówią piękne słowa, a na twarzy widoczny jest uśmiech. Wiemy, że nikt z nas nie jest samotną wyspą. Jak mówi irlandzkie przysłowie: „Najlepszym schronieniem dla człowieka jest drugi człowiek”. Na łamach „Niedzieli” wiele już pisano o samotności, o tym, że skoro nie możemy zmienić innych, zmieniajmy siebie.
Lubię pomagać, ale przyzna Pani, że przyjaźń musi „poruszać się na dwóch nogach”, stymulować w dwie strony. Jeśli nie idzie to w parze - przyjaźń wygasa. Mimo wielu trudności, żyję nadzieją, że może uśmiechnie się do mnie szczęście. Wierzę, że gdzieś wysoko czuwają nade mną dobre anioły, czego i Pani z całego serca życzę.
Joanna
Z obszernego listu pani Joanny wybrałam fragment mówiący o naszych wzajemnych relacjach, o ich szczerości i głębi. Kiedyś, po pierwszych podróżach zagranicznych na Zachód, byłam oczarowana serdecznością tamtych ludzi wobec obcej osoby. Ale z czasem zrozumiałam, że jest to tylko pusta forma, za którą nic się nie kryje. Owszem, jest to przyjemne, że ktoś nie warczy na nas, tylko życzliwie się uśmiecha, ale to za mało dla naszej duszy, dla naszego serca. My chcemy więcej! A przede wszystkim oczekujemy wzajemności. Tę wzajemność możemy otrzymać, ale już tylko w związkach bardziej bliskich, w rodzinie, wśród przyjaciół. Tym bardziej nas boli, jeśli i tu napotykamy na mur obojętności, tak jak pani Joanna wraz z dziećmi - w swojej rodzinie, o czym też pisze w swoim liście.
Jakże smutne jest takie kołatanie do ludzkich serc, które są zamknięte na głucho. Zamknięte na nasze wołanie o miłość. Na zewnątrz miła „fasada”, uśmiechy, sympatyczne słowa, a pod spodem lód. Przeważnie przekonujemy się o tym, gdy jesteśmy sami w biedzie. Nagle wtedy wszystkie drzwi gwałtownie zamykają się przed nami. Ba, można nawet powiedzieć, że się - zatrzaskują! Jedno jest pewne. Jeśli jakieś drzwi zatrzaskują się przed nami, to natychmiast otwierają się inne. A jeśli nie natychmiast - to wkrótce albo ich po prostu nie zauważamy.
PS
Na listy odpowiadam również indywidualnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu