Słynny pociąg papieski od 3 czerwca 2006 r. kursuje na linii kolejowej Wadowice - Kraków. Stanowi on wyraz hołdu kolejarzy dla Jana Pawła II. „Pociąg papieski” odwiedza miejsca szczególnie bliskie Janowi Pawłowi II: Kraków Główny, Kraków-Płaszów, Kraków-Łagiewniki, Skawinę, Kalwarię Zebrzydowską, Lanckoronę i Wadowice.
Tym razem w podróż pociągiem wybrali się dwaj przyjaciele z lat szkolnych Karola Wojtyły: Stanisław Jura i Eugeniusz Mróz. Razem z nimi podróżuje aktor i kataryniarz Przemysław Predygier. A wszystko po to, by poznać miejsca szczególne dla Ojca Świętego, a w Łagiewnikach ofiarować mu modlitwę.
Wyprawie przyjaciół towarzyszy kamera filmowa. Scenarzysta Piotr Kot i reżyser filmu Grzegorz Sadurski nadali dokumentowi charakter filmu-drogi. Wspólna podróż i rozmowa stają się okazją do wspomnień o Papieżu oraz o jego wspólnych z przyjaciółmi wędrówkach z Wadowic do Łagiewnik. Kolejne miejsca, przez jakie przejeżdża pociąg, wyzwalają wspomnienia ilustrowane fotografiami z prywatnych zbiorów bohaterów. Materiał filmowy wzbogacony będzie ilustracją muzyczną - z katarynki Przemysława Predygiera.
Podczas tej podróży odbywają się m.in. takie rozmowy:
- Panowie, jestem szczęśliwy i dumny, że mogłem dzisiaj Panów spotkać. To Wy chodziliście z Karolem Wojtyłą do szkoły? - pyta z niedowierzaniem kataryniarz. - Jakim był kolegą?
- Tutaj, w Wadowicach - pan Eugeniusz Mróz wygląda przez okno pociągu - spędziliśmy najwspanialsze lata. Z Tobą - łapie za ramię pana Stanisława - to spotkałem się w piątej klasie. I po przeprowadzce z Limanowej zamieszkaliśmy w tym samym budynku, co Karol Wojtyła. Ale on mieszkał tylko z ojcem. Bo jego matka zmarła, gdy miał 9 lat. No i ja mieszkałem pod nimi. Przez całe nasze ośmioletnie gimnazjum Lolek miał najwyższe noty - opowiada pan Eugeniusz.
- Ale z czego się to brało? - pyta kataryniarz.
- On miał fenomenalną pamięć. A przede wszystkim cechowała go wielka pracowitość, obowiązkowość, zdolności. To doskonały erudyta… Właściwie to on nie potrzebował tyle się uczyć, bo był tak niezwykle uzdolniony, i to we wszystkich przedmiotach - mówi pan Eugeniusz. - Zresztą to też się sprawdziło w teatrze.
- Właśnie, to mu się sprawdziło w grze aktorskiej - dodaje pan Stanisław Jura. - Pamiętam, jak nasze kółko aktorskie grało „Balladynę” Słowackiego i Karol grał rolę Kirkora, a Pomazański...
- Tak, Bolek - dodaje pan Eugeniusz.
-...Pomazański grał rolę Kostryna, no i Bolek zawalił, coś tam się z nim stało czy chory był. No i Karol podniósł rękę do góry i mówi: „Ja zagram rolę Kostryna”. I zagrał podwójną rolę w czasie jednego przedstawienia: rolę Kirkora i rolę Kostryna.
- Ale czasami to takie osoby drażnią, zazwyczaj koledzy nie lubią kujonów... - mówi kataryniarz.
- Nie, tutaj to ja bym się nie zgodził - ripostuje pan Stanisław. - W jego przypadku to na pewno nie. On nie pokazywał po sobie tego wszystkiego, że jest tak szalenie uzdolniony, nie wywyższał się. On już wtedy, w gimnazjum, pokazywał w tym wszystkim człowieczeństwo. I potrafił być dobrym kolegą: zagrać w piłkę, być dobrym ministrantem; i potrafił też być oszczędny! (...)
- To był gigant ducha, serca i umysłu - dodaje pan Eugeniusz. Mimo że od nas wyraźnie się różnił, nie dawał tego odczuć, nie wywyższał się. Wszystkich traktował jednakowo. Mieliśmy w naszej klasie kolegów ze wsi, mieliśmy Żydów. Wszystkich traktował jako swoich bliskich kolegów.
- Dawał ściągać, dawał spisywać, pomagał? - pyta kataryniarz.
- No nie dawał, ale mówił: jeżeli czegoś nie wiesz, przyjdź do mnie, to ja ci wytłumaczę. Ale tak, żeby dawał odpisywać, to nie. Co tu dużo mówić - podsumowuje pan Stanisław - po prostu był wspaniałym kolegą.
(Red.)
Film dokumentalny „15.10 do Łagiewnik”, emisja 2 kwietnia br. o godz.15.10 w TVP1
Pomóż w rozwoju naszego portalu
