MSZA WIGILII
Iz 62,1-5
Fragment wyrasta z czasu po powrocie z wygnania. Jerozolima jest znowu zamieszkana, lecz doświadcza jeszcze kruchości i wstydu. Werset otwierający brzmi jak ślubowanie: „dla Syjonu nie umilknę”. W hebrajskim nie jest jasne, czy mówi prorok, czy sam Pan. Ta dwuznaczność jest teologiczna. Słowo Boga przechodzi przez usta człowieka i staje się jego gorliwością. Dwa pojęcia są kluczowe. „Sprawiedliwość” (ṣedeq) to wierność Boga przymierzu, która naprawia relację i porządek. „Zbawienie” (yešuʿah) to akt ocalenia, który ma rozbłysnąć jak zorza i jak pochodnia.
Tekst ma wymiar publiczny. Nie chodzi o prywatną pobożność. Narody i królowie mają zobaczyć, że Bóg działa w historii i że Jego wierność jest światłem dla świata. Motyw „nowego imienia” jest sercem wyroczni. Imię w Biblii interpretuje tożsamość. Słowa „Porzucona” i „Spustoszona” mają zniknąć z języka, bo były jak pieczęć wygnania. Pojawiają się imiona oblubieńcze: ḥepṣî-bāh (Hephzibah, „Moje w niej upodobanie”) i beʿûlāh (Beulah, „Poślubiona”). Nazwać ma sam Pan, „usta” Boga. To detal ważny: Bóg stwarza i odnawia przez słowo, tak jak w Rdz 1. Syjon staje się „koroną” i „diademem” w dłoni Pana. Bóg trzyma swoje miasto nie jak trofeum, lecz jak drogocenny znak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W wersecie 5 hebrajskie spółgłoski mogą brzmieć „synowie” lub „budowniczowie” (banayik/bonayik). Obie lektury mówią o tym samym: miasto nie będzie już cudze, ale „posiadane” w miłości i odbudowane. Finał jest śmiały. Bóg raduje się swoim ludem jak oblubieniec oblubienicą. Nie chodzi o metaforę ozdobną. Chodzi o wierność, która leczy zdradę i przywraca godność. Ojcowie Kościoła czytali tu także radość Chrystusa-Oblubieńca wobec Kościoła, bez unieważniania sensu Syjonu. W wigilię Narodzenia ta wyrocznia brzmi jak zapowiedź przełamania ciszy. „Nie umilknę” stoi w tle Słowa, które staje się ciałem.
Dz 13,16-17.22-25
To fragment mowy Pawła w synagodze w Antiochii Pizydyjskiej. Wpierw uderza forma: „mężowie Izraelici i bojący się Boga”. Paweł zakłada, że w zgromadzeniu są także poganie związani z judaizmem. To ważne tło. Dobra Nowina od początku ma horyzont szerszy niż jeden etnos. Zwraca uwagę jeszcze coś. Prawie każde zdanie ma jeden niewidzialny podmiot. To Bóg. To On „wybrał”, „wywyższył”, „wyprowadził”.
Historia zbawienia nie jest zbiorem przypadków. Jest ciągiem aktów wierności. Paweł wybiera tylko kilka kamieni milowych. Jest wybór ojców, jest Egipt i wyjście „podniesionym ramieniem”, jest królestwo. Z całej monarchii zostają dwa imiona: Saul i Dawid. Saul pojawia się jak cień, bez komentarza. Dawid zostaje nazwany tym, którego Bóg „wzbudził” i o którym „dał świadectwo”. To słowo „świadectwo” (martyria) przesuwa ciężar z ludzkiej wielkości na Bożą ocenę.
Reklama
Zwrot „mąż według mego serca” nie musi znaczyć człowieka bez skazy. W Biblii „serce” bywa miejscem decyzji. Chodzi więc o narzędzie Bożego zamysłu, o kogoś, kto „wypełni całą wolę” Boga. Następny krok jest już precyzyjny. Z „potomstwa” (sperma) Dawida Bóg, zgodnie z obietnicą, wyprowadził Izraelowi Zbawiciela, Jezusa. Greckie sōtēr było tytułem, którym chętnie obdarzano władców. Łukasz pozwala, by ten tytuł zabrzmiał w synagodze inaczej: prawdziwy „Zbawiciel” przychodzi nie przez przemoc, lecz przez wierność.
Rola Jana Chrzciciela jest tu typowo biblijna: poprzednik. Jego chrzest to chrzest „nawrócenia” (metanoia), czyli zmiany myślenia i drogi. Jan nie zatrzymuje spojrzeń na sobie. Wskazuje na Tego, który ma przyjść, i podkreśla własną niegodność. Wigilia Narodzenia czyta tę mowę jak mapę. Stare wydarzenia są pamięcią, która karmi wiarę. Jezus nie spada z nieba jako idea. Przychodzi jako wypełnienie długiej, cierpliwej historii Boga z ludźmi.
Mt 1,1-25
Ewangelia zaczyna się jak otwarcie nowej księgi stworzenia. Greckie „biblos geneseōs” (księga początku/rodowodu) przywołuje Rdz 2,4 i 5,1. Mateusz chce, by narodzenie Jezusa było czytane jako początek nowego etapu historii. Rodowód jest teologią w formie listy. Układa się w trzy czternastki. To rytm pamięci, a zarazem aluzja do Dawida: wartość liter imienia DWD daje 14. Genealogia jest świadomie „ściśnięta”. Pomija niektóre pokolenia, bo biblijny rodowód ma pokazać sens, nie wypełnić urzędowy formularz.
Reklama
W środku stoi wygnanie babilońskie, rana dzieląca dzieje. Mesjasz przychodzi do historii przerwanej. Zwraca uwagę obecność kobiet: Tamar, Rahab, Rut, „żona Uriasza”, a w końcu Maryja. Ich opowieści mówią o nieoczekiwanych drogach Boga i o tym, że obietnica nie biegnie po linii „idealnych”. To przygotowanie do zdania, które łamie schemat. Józef nie jest biologicznym ojcem Jezusa, a jednak przez niego Jezus wchodzi prawnie w linię Dawida. Opowiadanie o poczęciu pokazuje Józefa jako „sprawiedliwego” (dikaios).
Sprawiedliwość u Mateusza nie jest twardą literą prawa. Jest posłuszeństwem Bogu i miłosierdziem wobec człowieka. Zaślubiny były realnym węzłem. Rozstanie wymagało aktu oddalenia. Józef wybiera drogę cichą, by nie wystawiać Maryi na hańbę. Wtedy przychodzi sen i słowo anioła. Józef słyszy: „synu Dawida”. To przypomnienie, że jego decyzja dotyka obietnicy.
Polecenie „nadasz Mu imię Jezus” sięga istoty. Ten, kto nadaje imię, uznaje dziecko i bierze za nie odpowiedzialność. Imię Jezus (Iēsous, od hebr. Yēšûaʿ) znaczy: „Pan zbawia”. Mateusz dopowiada, że chodzi o zbawienie „od grzechów”. Tak definiuje misję Mesjasza od razu w centrum serca. Następuje formuła wypełnienia i cytat z Iz 7,14. Mateusz cytuje w brzmieniu greckiej Biblii (LXX), gdzie jest „parthenos”, czyli dziewica. W hebrajskim Izajasza stoi „ʿalmāh”, młoda kobieta. Sens pierwotny dotyczył znaku dla Achaza w konkretnym kryzysie wojennym. Mateusz czyta go typologicznie. Dawny znak odsłania pełnię teraz.
„Emmanuel” jest komentarzem teologicznym. W Jezusie Bóg naprawdę jest „z nami”. Warto zauważyć literacką klamrę: „Bóg z nami” na początku odpowiada obietnicy obecności Zmartwychwstałego na końcu tej Ewangelii. Narodzenie jest więc pierwszym aktem stałej obecności. Finał jest cichy. Józef czyni, jak mu polecono. Przyjmuje Maryję. Nadaje imię. Zdanie o tym, że „nie zbliżał się do niej, aż porodziła”, ma w grece konstrukcję „heōs hou”. W Biblii nie musi ona sugerować zmiany po tym „aż”. Podkreśla, że poczęcie jest dziełem Ducha Świętego…
