Załamujemy ręce nad panoszącym się złem i krzyczącą niesprawiedliwością. W zderzeniu z nimi czujemy się tacy mali i bezbronni, że rezygnujemy ze starcia bez walki, okopując się w swoich małych twierdzach. Zło i niesprawiedliwość są tak wielkie, że ze swoimi skromnymi siłami nie jesteśmy w stanie im się przeciwstawić - usprawiedliwiamy swoją taktykę.
Taka postawa jest powszechna, ale nie jedyna. Są wśród nas ludzie, którzy nie okopują się w twierdzach, ale próbują swoimi małymi siłami złu dać odpór. Nie czynią nic spektakularnego. Nie robią nic na pokaz. Ale zło i niesprawiedliwość wywołują u nich reakcję odwrotną od opisanej na początku. Wychodzą naprzeciw, aby się z nimi zmierzyć. I wygrywają. Bo zło w swej istocie jest słabe. Pryska jak bańka mydlana w zetknięciu ze szlachetnością i dobrem.
Chcielibyśmy te mało spektakularne, niemedialne ludzkie zmagania ze złem i niesprawiedliwością pokazać i opisać. Po to, żeby zarazić i udowodnić, że najlepszą obroną jest atak. Że można.
Będziemy więc pisać o tych, którzy cywilizują świat miłością, którzy bezinteresownie i cicho pomagają ludziom dotkniętym bezrobociem, niedostatkiem materialnym czy słabością moralną. Nie chodzi wcale o przedsięwzięcia gigantyczne. Wszak wielka suma dobra, która jest na tym świecie, składa się przede wszystkim z takich małych dobrych czynów.
Nie ukrywamy, że mamy w tym cel. Pragniemy wyzwolić drzemiące w nas wszystkich pokłady dobra. Gdyby więc ktokolwiek z was, Drodzy Czytelnicy, po przeczytaniu świadectwa pomyślał, że to przecież nic trudnego, że i ja mogę uczynić więcej, to nasz cel zostanie osiągnięty. Gdyby z kolei doszedł do przekonania, że mógłby jakoś pomóc, ale nie wie za bardzo komu, prosimy o kontakt z redakcją Niedzieli sosnowieckiej. Pomożemy znaleźć "ujście" dla wyzwolonego dobra. Znajdziemy kogoś, kto tej drobnej pomocy potrzebuje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu